Że się w lokach kąpać chciała
Przemoczyła wdzięk dziewczęcy
I marzenia poplątała
Już nie było rady
Rozsypała się kamienna wieża
Smok ogon podkulił do Krakowa zmierza
Serce w dłoni, wnet przybywa
Panna lubczyk podlewa panna lubczyk zrywa
Biały welon biały bukiet
Dwa kółka ze złota
Taniec i cztery ręce
Choć za oknem słota
I upadła na podłogę grzechotka nieduża
W garnku rośnie kasza
Oj będzie kałuża
Jeszcze sznurek na balkonie
Resztka wody w wazonie
Zdjęcia w ramkach na ścianie
W oczach wieczne niedospanie
Śmieją się perłami córki
Raz pod górkę to znów z górki
Kolorowe sny mijają
Lata sobie odliczają
Małobarwne dni płyną
Parki mruczą że przeminą
Kto powiedział że szary nie jest najpiękniejszy?
Super!!!!!
OdpowiedzUsuńNie ja! ja tam lubię wszelkie odcienie szarości:D
OdpowiedzUsuń