sobota, 24 września 2011

NUDA - taka paskuda ;-) - moja piosenka

Taka piosenka - mogę zaśpiewać, ale ... wcale tak nie myślę, a Wy ;-)




Kiedy nuda Cię dopada,
od lutego aż do listopada.                      
W styczniu, grudniu
– jeszcze gorzej,
nawet praca jej nie zmoże,Joł!
Twarz znudzona, rzęsy, uszy
i kolana krzywe też.
Z nudą wygrać?
Dobrze wiesz:
niepodobna to rzecz!
Joł.
Obowiązki?
Nuda, nuda!
Gry, zabawy?
Nuda, nuda!
Spacer, rower?
Nuda, nuda!
Nuda w słońcu, nuda w cieniu,
w odpoczynku i zmęczeniu.
Nudaaaaaa!
Joł!
 

wtorek, 20 września 2011

SAMOTNOŚĆ - poprawiona wersja wiersza

SAMOTNOŚĆ


samotność jest jak kropla

podróżująca autostopem

na grzbietach parasoli

zbyt sztywnych i poważnych


przysiada potulnie

na kapeluszach staruszek pytając

pani do mnie to pomyłka

przepraszam może innym razem.


naiwna

spija sok z pomarańczy

okaleczonej

bo tylko pół


zawstydzona

na stoliku w kawiarni

przezroczystymi palcami

kreśli mokre wzory

mężczyznom

zastukanym w nieme laptopy

rozdaje niewidoczne pocałunki


wśród aromatów czarnej kawy

czeka bezsenna

nocą bezpańskie koty

odziane w rude futra

grzeją jej stopy

zbyt mokre


w końcu znika

roztopiona w szarej kałuży

wieloimienna





poniedziałek, 19 września 2011

BAJU, BAJU...

Czy to była wina kropli
Że się w lokach kąpać chciała

Przemoczyła wdzięk dziewczęcy

I marzenia poplątała

Już nie było rady

Rozsypała się kamienna wieża

Smok ogon podkulił do Krakowa zmierza

Książę srebrnooki bohater waleczny

Serce w dłoni, wnet przybywa

Panna lubczyk podlewa panna lubczyk zrywa

Biały welon biały bukiet

Dwa kółka ze złota

Taniec i cztery ręce

Choć za oknem słota

I upadła na podłogę grzechotka nieduża

W garnku rośnie kasza

Oj będzie kałuża

Jeszcze sznurek na balkonie

Resztka wody w wazonie

Zdjęcia w ramkach na ścianie

W oczach wieczne niedospanie

Śmieją się perłami córki

Raz pod górkę to znów z górki

Kolorowe sny mijają

Lata sobie odliczają

Małobarwne dni płyną

Parki mruczą że przeminą

Kto powiedział że szary nie jest najpiękniejszy?

niedziela, 18 września 2011

WRACAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tym, co tu czasem zaglądali, a może zajrzą jeszcze : Zamiast tysiąca - "przepraszam, bo...; musiałam...; nie z mojej winy... itp., itd.  piosenka z Kabaretu Starszych Panów

"No i jak
tu nie jechać?
kiedy tak
nowy szlak
nas urzeka?
Kiedy dal
oczy wabi,
chociaż żal
tego, co za nami.


Nie ma nic
bez ryzyka.
Tylko widz, tylko widz
go unika.


A kto chce być
wewnątrz zdarzeń
musi żyć
wciąż z bagażem.


Musi mieć walizeczkę i koc,
i latarenkę na noc.


Słowa: sam mistrz, rzecz jasna, Jeremi Przybora,  Muzyka: Jerzy Wasowski

wtorek, 26 kwietnia 2011

Mój "logopedyczny" wierszyk (na cześć głoski R )

SZARLOTKA Z RODZYNKAMI I KRUSZONYMI WIÓRKAMI

W arcymodnych kawiarenkach,
szarlotkę pogryzają.
Wirujące tancerki
herbatkę zamawiają.

Drobno starte renety
rozpływają się w ustach.

Szafirowe pistacje,
dziś trafiły w ich gusta.

A plotkarki spod Warki,
karmią straszne kocury.

Z okruszkami na brodach,
mruczą czarny i bury.

Rozpieszczone królewny
i obdarte urwisy,
cukru pudru poproszą.
Takie mają kaprysy.

„Przykryjemy nim ciasta!
Okraszona być musi,
ta dokładka czternasta!”

Poplamione obrusy
kelner prędko wymienia.

Mruga do kelnereczki,
choć jej nie zna z imienia.

I z radosnym uśmiechem,
na szarlotkę zaprasza.

Na szarlotkę z orzechem,
Aromatem rumowym,

To ci deser przepyszny
I pachnący, i zdrowy.

2010



piątek, 22 kwietnia 2011

Spokojnych, zdrowych Świąt Wielkiej Nocy; Happy Easter; Felices Pascuas; Buona Pasqua; Joyeuses Pâques.



Χριστὸς ἀνέστη ἐκ νεκρῶν,

θανάτῳ θάνατον πατήσας,
καὶ τοῖς ἐν τοῖς μνήμασι
ζωὴν χαρισάμενος.


Christ is risen from the dead,
Trampling down death by death,
And upon those in the tombs
Bestowing life!




Χριστός Ανέστη! » - « Αληθώς Ανέστη! », « Hristos a înviat! » - « Adevărat a înviat!, « Христос воскресе! » - « Воистину воскресе!

środa, 26 stycznia 2011

DIABEŁKOWA WIGILIA - jeszcze Jasełka :-)

Za chwilę 2 luty i koniec okresu świątecznego. Pozwolicie, że podaruję Wam jeszcze jedne Jasełka (z 2003 roku )

Osoby:

ANIOŁ, DIABEŁ DUŻY, DIABEŁ MAŁY, PASTERZ PIERWSZY, PASTERZ DRUGI,

AKT I

Scena 1
W piekle.

DIABEŁ DUŻY:

Słuchaj łebku czarny.
Łebku czarny i kudłaty,
łebku czarny i rogaty.
Cosik się tam w górze dzieje,
u aniołków, tych bielutkich,
którym wiatr w oczka nie wieje.
A nam – ciągle!
Tfu! Nie lubię tych słodziusich i milusich!Musisz więc mój złośliweczku,
o zbadanie całej sprawy się pokusić.
Informacje ważne dla nas, od aniołków w mig wymusić.


DIABEŁ MAŁY:
Wymusić? – ale po co, ale jak?
Czyżbym coś zrozumiał wspak?


DIABEŁ DUŻY:
Głupiś i mądrzejszym już nie będziesz.
Zrobisz, jak każę:
gęsich piór garstkę zdobędziesz
i przywdziejesz anielską szatę.


DIABEŁ MAŁY:
A dlaczego? Wszak tu mam swą chatę...


DIABEŁ DUŻY:
Milcz już, bo potraktuję batem!
Ruszaj. Jak się dowiesz- wróć.



Scena 2

Diabeł Mały, przebrany za anioła, z wystającym spod szaty ogonem i skrzydłami z gęsich
piór, puka do bram nieba. Otwiera mały aniołek i ze strachem patrzy na niego.


ANIOŁ:
Ktoś ty - anioł, czy też jakieś licho?


DIABEŁ MAŁY: (wskazując na swe skrzydła)
Anioł, czy nie widzisz białych piór?


ANIOŁ:
Dobrze, wejdź więc, ale cicho.


DIABEŁ MAŁY:
Cicho? Czemu?


ANIOŁ:
Anioł, a nie wie.


DIABEŁ MAŁY:
W podróż mnie wysłano lat 50 temu.
Zadanie trudne wypełnić kazano.
Rugają – a fanfarami mój powrót czcić miano.


ANIOŁ:
Wybacz, jam tu nowy, ale jedno wiem:
skromność, pokora, to największe cnoty
i choć dziś nasze ręce pełne są roboty,
ze szczerą radością każdy cię tu powita.


DIABEŁ MAŁY:
Dlaczego? Mów, bo ranek niedługo zaświta!


ANIOŁ:
Toć Pan zstępuje na ziemię – samotny.
I niechaj go powita jaki człowiek ochotny... .
(uderza się w czoło, bo sobie coś przypomniał)
Właśnie! – Pastuszkom mam oznajmić tę świętą wieść,
by dążyli, z modlitwami, Jezuskowi oddać cześć.
Pójdziesz ze mną?


DIABEŁ MAŁY: zakłopotany
Ale, bo... .


ANIOŁ:
Jam tak nieśmiały. Chodź, pomożesz, no... .


Diabeł Mały macha ręką – wyraźnie się zgadza. Wychodzą, Anioł trzyma Diabła pod rękę.


Scena 2

Na polanie, w pobliżu szałasu, śpi dwóch pasterzy. Chrapią. Wchodzi Anioł i Diabeł. Pochylają się nad pasterzami.

ANIOŁ:
Spójrz jak mocno posnęli.
Ręce ich zmęczone...


DIABEŁ MAŁY:
Taaaak, nieźle sobie chrapnęli.
Może im psikusa jakiegoś wywiniemy?
Słodkie owieczki ogolimy i bez dzwoneczków
w lesie ukryjemy?


ANIOŁ: oburzony
My aniołowie tak nie postępujemy!
Delikatnie ich zbudzimy
i o cudach tej nocy opowiemy.


DIABEŁ MAŁY:
Oj, oj – nie wiem co to delikatność.
do pasterzy Hej, hej, nuże! Wasza pasterska mość!


PASTERZ PIERWSZY: budząc się
Co to za hałasy? z przerażeniem Gwałtu, rety ! Złodzieje!

PASTERZ DRUGI: zaspany
Co się dzieje? Bartłomieju, co się dzieje?


ANIOŁ:
Dobrzy ludzie, my was krzywdzić
zamiaru nie mamy.
Przysłał nas Pan Ziemi i Nieba.

DIABEŁ MAŁY:
Słyszycie? Podnosić się chamy!

Anioł z oburzeniem patrzy na Diabła. Odsuwa go.

ANIOŁ:
Nowinę jak chleb niosę wam.
Oto z Panny Najświętszej – Chrystus narodzi się nam.
Dziś jest noc, ta jedyna – przebaczenia,
radujmy się, bo bliska już chwila zbawienia.


PASTERZ PIERWSZY:
Jak? Gdzie? Prowadź! My za tobą w ślad!


PASTERZ DRUGI:
Pokłonić się trzeba. (kłania się)
Lecz czy On, taki Król, będzie nam rad?


PASTERZ PIERWSZY:
My ubodzy – bez darów, bez przemowy... .


DIABEŁ MAŁY:
Nie gadać! Idziemy! Zaczyna się wiek nowy.

Diabeł z Aniołem ruszają pierwsi, Pasterze za nimi.


PASTERZ PIERWSZY:
Słuchaj, ten duży to widzi mi się osoba święta,
lecz ten mały – ogon mu się pod kiecką pęta.


PASTERZ DRUGI:
Zapytajmy.
Zatrzymuje Diabła, chwytając go za szatę i zwraca się do niego.
Hej, przewodniku miły! Skąd przybywasz?


DIABEŁ MAŁY: (odwracając się, ze złością)
Cóż takiś ciekawy?
Zaraz ja zapytam, jak ty się nazywasz?


PASTERZ DRUGI:
No, no, uważaj! My pasterze serca mamy gorące,
ale ręce...

Obaj pasterze podsuwają Diabłowi zaciśnięte pięści pod nos.


DIABEŁ MAŁY:
Przede wszystkim śmierdzące!

Pasterze już, już mają rzucić się na Diabła, ale Anioł, z oczami skierowanymi gdzieś daleko, odsuwa ich od siebie. Ręką wskazuje Gwiazdę Betlejemską. Wszyscy patrzą we wskazanym przez Anioła kierunku.


ANIOŁ:
Spójrzcie na tę jasność, noc w jej blasku tonie.


DIABEŁ MAŁY:
Oj, oj ! Moja głowa, mój ogonek- wszystko płonie! (płacze)


ANIOŁ:
Cóż ci?

DIABEŁ MAŁY: (pochlipując)
Już wam powiem, już wyznam wszystko.
Czarny jestem, bom diablisko.
Skłamałem.
O zamysłach nieba dowiedzieć się chciałem.
Bijcie, besztajcie – zasłużyłem


Pasterze, wyraźnie zadowoleni, rzucają się na Diabła. Zaczyna się pościg – za uciekającym Diabłem biegną Pasterze, a za nimi Anioł. Anioł krzyczy, chcąc ich powstrzymać.


ANIOŁ:
Nie! Stójcie!

W końcu wszyscy przystają. Anioł stoi między Diabłem a Pasterzami, którzy ze złością spoglądają na Diabła. Diabeł drży ze strachu. Anioł mówi bardzo spokojnym głosem.

Ta noc taka dobra, pełna przebaczenia.(do Diabła)
Chodź z nami pokłonić się sprawcy zbawienia
PASTERZ PIERWSZY: (do Diabła)
Daj łapę, a niech tam. Zgoda?


DIABEŁ MAŁY:
Już na wieki zgoda!

Wszyscy podają sobie ręce

2003 rok

wtorek, 11 stycznia 2011

JASEŁKOWE wspominanki - "Teatralne dole i niedole"

Wprawdzie Nowy Rok już nam się rozgościł, ale dekoracje świąteczne wciąż oczy cieszą, u mnie w salonie pachnie choinka, w innych też. Dlatego ja tu do Was jeszcze z Jasełkami - nazbierało się ich pod moim piórem przez te lat 14-ście... :-)


JASEŁKA 2007 - "Teatralne dole i niedole"

Postacie: Pietrek, Jasiek, Adela, Ziuta, Aktor - anioł


Adela: Drodzy Państwo, mam zaszczyt przedstawić...
Nie, nie – tak
Szanowni Państwo – aby Was zabawić...
Też źle.
Może tak: Panie i Panowie, chłopcy, dziewczynki i bobasy,
Właściciele kotów, psów i aut każdej klasy.
Atrakcja nie lada czeka Was,
I najprzyjemniej spędzony czas.
Oto przed Wami zespół aktorów.Aaa - Witam naszych byłych i przyszłych sponsorów!
To, co tu na scenie zobaczycie, majstersztykiem jest i kropka.

Pietrek: Hej, hej Adelajdo Stopka!,
Ogłuchłaś, czy raczej zwariowałaś?
Wołam, wołam – a ty jak kamień stoisz i stałaś!

Adela: Przygotowuję wstęp, expose znaczy,
A co z tego wyniknie... .

Pietrek: To się nie zobaczy.
Nikt nie przyjdzie, bo naszego teatru nie będzie już
Wyrzucają nas, na bruk, choć Święta tuż tuż
za lokal od dawna nie płacimy... .

Adela: Ba! Ale tym razem- zobaczysz, zarobimy!
I wszystkie długi znikną i sława...

Pietrek: Jaka sława? Gdzie? Czyja?
27 grudnia termin płatności mija...,
A potem studio paznokci tu otworzą,
Spójrz - nasze dekoracje już wywożą.

Adela: Paznokcie? Studio, salon, maseczki?
I wpadać tu będą piękne laseczki?


Pietrek: Laseczki! A niech to!
Studio paznokci dla kotów i psów!
„A może akryl dla rasowej mopsicy
Lub manicure francuski dla wyżlicy.
Zaproponuję żel i spa dla łap też
Perska kocico – korzystaj ile chcesz”.
Zbliża się Ziuta i Jasiek, pseudo Ricardo,
Mina i usta zaciśnięte twardo

Adela: On wie?

Pietrek: Wie.

Jasiek: No, robaczki, szansa ostatnia.

Adela: Nie zaczynaj zdania od – „no”, albowiem...

Jasiek: Ech, niech będzie, niech będzie!
Tyle Wam powiem.

Adela: Co powiesz?

Jasiek: Litościwe serce właściciela tej budy,
Doceniło nasze talenta i trudy.
Musimy na uszach stanąć i głowie,
W przeciwnym razie – lokal nam wypowie.
Jasełka sukces odnieść muszą,
Nasze pomysły portfele skruszą.
Publica szaleć, gwizdać będzie
A o nas pisać zaczną wszędzie.
Wówczas – jesteśmy uratowani!

Ziuta: I bogaci – a nie, jak teraz, spłukani?

Adela: Bardzo ładnie, ale jak tego dokonamy?
Przecież nawet pomysłu nie mamy!
Tytułu.

Ziuta: Ja wiem, ja wiem:
Harry Potter i zaginiony renifer.

Jasiek: Świetnie...

Ziuta: Albo: Jak Shrek został świętym Mikołajem.

Pietrek: Brawo!

Ziuta: Taniec z choinkowymi gwiazdami?

Adela: Aaaa – cudnie!

Jasiek: Wysilać się tylko po to, by było modnie,
Lepiej odejdźmy ubodzy lecz godnie.
sztuki przez duże Sz nie zdradzimy!
Kocio-psich pazurów tu nie dopuścimy.

Ziuta: Ale jak, ale jak?

Jasiek: Hej kolęda, kolęda!
Śpiewać nam trzeba, rozumiecie??

Pietrek: Ha, ciekawym,
Czy wysokie C wydobyć umiecie.

Jasiek: Ciiii! Ktoś tu zagląda, ktoś puka w okno.

Adela: Wpuśćmy go, nie dajmy w śniegu moknąć.

Wchodzi Aktor
Aktor: Witajcie!
Aktorem bezrobotnym jestem, przyjaciele.
Pracy szukam, zniosę wiele... .

Pietrek: A toś trafił w niedobrej chwili.
U nas nędza wielka kwili.
Grosza brak, teatr zamknąć przyjdzie

Ziuta: Ale coś tam szykujemy...

Pietrek: Eeee, nic z tego nie wyjdzie.
Lepiej w talk show twarz pokazać
Albo w reklamie ketchupem się wymazać.
Łatwo przyjdą i pieniążki, i kariera.
A nie – ambitnie grać w sztuce Moliera.

Aktor: Ale ja jestem aktorem, kocham scenę i teatr.
Na żadne profity nie liczę wcale.

Jasiek: A, to doskonale
Przybij piątkę i bądź jednym z nas.
A teraz – na próbę już czas.

Aktor: Co zamierzacie?

Adela: Ot, nic wielkiego – jasełka.

Pietrek : Nie, to nie będzie sezonu perełka... .

Aktor: Głowa do góry, śpiewniki w dłonie.

Jasiek: Tak, do góry, choć kieszeń tonie
W przeogromnych długach.


Aktor : Zaczynamy:
Co by tradycji stało się zadość...

Ziuta: I kolęda wszystkim przyniosła radość.



Scena 2

Przedstawienie w teatrze

Adela: Szanowni goście, przyjaciele mili.
Potośmy się tu tłumnie zgromadzili,
By zwyczajem ludzi dobrej woli,
Jasełkową opowieść w grudniową noc
I cudnych kolęd wielką moc,
Ukazać.

Pietrek : Zapraszamy.


Scena 3

Adela: To, to niesamowite.

Jasiek: To, to znakomite.

Pietrek: Te obrazy, świateł gra
i muzyka, niebiańska wciąż trwa.

Ziuta: Sukces, sukces, publiczność szaleje wzruszona!
Na kolejne spektakle biletów już brak.

Jasiek: Czyżbym rozumiał coś nie tak?
Koniec kłopotów?
Nie będzie kotów?

Adela: Ani psów... .

Pietrek: A gdzie nasz nowy Aktor – bo on to sprawił
Patrzcie – list zostawił.(czyta)

Kochani!
Widzicie? Udało się! Doceniono Was
Pokazaliśmy ludziom, że to cudownie wyjątkowy czas:
Narodzenie Jezusa.
I cuda, cuda wigilijne, też się zdarzały
(nie powiem – trochę Was onieśmielały).
Ach, powstrzymać się nie mogłem,

Niebiańskich fajerwerków garsteczką,
Nasze jasełka wspomogłem.
A teraz wracam do moich
Sióstr i braci anielskich,
Życząc, by radości i miłości
Nie zabrakło Wam nigdy
Na tym ziemskim padole.
Choćby w trudzie i mozole,
wasz teatr miał powstawać,
Niech gustom niskim nie hołduje,
Sztuce przez duże „Sz”, wiernie usługuje.
Tradycję w pamięci zawsze mając,
O pewnym dziwnym Aktorze nigdy nie zapominając.


Buziaki i uściski
Anioł – dyrektor artystyczny Teatru w Niebiesiech


KONIEC

niedziela, 2 stycznia 2011

JASEŁKA 2010

W Nowym Roku życzę  sobie dużo pracy, bo ostatnio cienko u mnie z nią :-(... i smutno z tego powodu :-(. I bloga zaniedbuję, przyjaciół blogowych też :-(. Ale Nowy Rok powitałam za to tanecznym, TANGO-ARGENTINO krokiem :-))))))
Święta były cuuuuuuuuudowne i - jak zwykle, od lat 14-stu - wystawiliśmy JASEŁKA mojego autorstwa.

                               

  JASEŁKA 2010

W szkolnej bibliotece, po spotkaniu koła „Moli książkowych”

Aga: Ach, niech Pani opowiada jeszcze,
Proszę zostać choć przez chwilę!
Staropolskie obyczaje, dawne czasy…


Bibliotekarka: Świat się zmienia i tyle.
Dawne życie, hulanki
I ta kuchnia, te stoły
I szlacheckie zaścianki… .
Dziś nas cieszy choinka,
Dawniej jej nie znano,
W czterech kątach izby,
Snop żyta stawiano.
A niekiedy, u powały,
Podłaźniczka wisiała.
Jeszcze taką pamiętam,
Chociaż byłam mała.
Czubek jodły, sosenki,
Na niej jabłka, orzechy
Zawieszały panienki… .
Ale czas, czas do domu!

Aga (smutno): Święta za dni parę, a ja się nie cieszę.
Bo niby dlaczego?
Do sprzątania, rozgardiaszu, wcale się nie spieszę…

Bibliotekarka: Trzeba pomóc rodzicom,
By to nasze świętowanie
wspólnym było.

Aga: (smutno)Tak, tak, świętować razem
– zawsze fajnie i miło… .
O, mama dzwoni, muszę lecieć, niestety.
A na obiad znowu będą przedwczorajsze kotlety… .


Bibliotekarka wraca do domu. Zmęczona usypia w fotelu, z książką na kolanach.
ŚNI… .

Staropolski dworek. Wchodzi Pani i Maciej.

Pani: Ach Macieju, jam na nogach od poranka samiuśkiego!
Przysiądę na chwilkę, takem znużona… .

Maciej: I znów pani dobrodziejka blada, zmęczona.
A to czemuż te przygotowania,
Dzień czy dwa wcześniej
Zacząć tak się wzbrania?
I zakończyliby spokojnie???

Pani: Toż to niepodobna!
Tak obyczaj każe,
Coby przysmaki i jodłka nadobna,
W Wigiliji dzień stanęła dopiero!

Maciej: A Agusia z Jasiem ?

Pani: Jodełkę ustroili.
Tu rodzynki, tu migdały,
A cóż jeszcze wymyślili?
Cuda, cudeńka tu pozawieszali!
Światy kuliste, opłatkowe aniołki!

Maciej: A orzechów nie pożałowali?

Pani : Jużci!
Wszystko na sznurku mocno zawieszone.
Będą zajadać pierniczki,
Łakoci spragnione.

Wchodzi Pan po szlachecku ubrany, tupie, ręce grzeje nad kominkiem.

Pan: O, tu żeś moja Kochana!
A tam mróz, mróz sobie poczyna srogo.
Trzeba drzwi uchylić,
by duszom, duszyczkom niebogom,
Ogrzać się pozwolić… .
Siekierkę pod stół dawać, jako żywo!
Macieju, cóż to – stół stoi krzywo???
Czas, czas wielki – opłatek podzielić,
Modlitwą Pana pochwalić.

Oto i nasza Wigilija
I przy stole zasiądzie cała familija.
Nieważne dzisiaj wszelkie spory, niedostatki,
U stóp Dzieciątka
Złóżmy je my, nędzne dziatki.

Pani (przerażona): Dziatki? Dziatki? A gdzie nasze dziatki?!
(łka)Nie masz ich, nie masz!
Toż to boleść dla mnie, dla matki!

Pan: (ze śmiechem) Nie turbuj się – u Jezuska nowe sobie uprosimy!
A starych – w mig zapomnimy.

Pani: (oburzona) Mój mężu!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wchodzą dzieci – Agusia i Jasio.
Są, są moje skarby jedyne!

Agusia: Pani Matko (dyga), panie Ojcze. (dyga)
Gwiazda, gwiazda rozjaśnia ciemności.
A pokój niechaj w sercach
I w domach zagości.

Jaś: A wiadomo, że gdy Betlejemska Gwiazda migoce,
To niesie ze sobą podarki…

Pan: A jużci, zajrzyjcie, przeszukajcie,
Salonu zakamarki… .
Tam się kryć coś musi.

Maciej: A my, do stołu, bo w brzuchu już mruczy.
Aj, nawet słyszę jak … .
I już barszcz w garze huczy,
A z nim zupa grzybowa.

Pan: I już możem się weselić,
Gdy na stole zupa z głogu, szczupak z szafranowym sosem,
A jak karp w winnej zalewie?

Maciej: Pochwalony jednym głosem!
Już na stole szczupak w łusce,
Gotowany w jarzynach,
Z tartym chrzanem podawany.
Sandacz zaś na zimno –
Jakby dla odmiany.

Pani: Skosztujcie, Macieju, tych pierożków z kapustą, z grzybami.

Maciej: Mmm – toć już najedzonym wielce,
A tu idą z pełnymi misami,

Pan: moja Pani, nie pożałowała masła, oleju.
Ale postno, skwarki smalcu,
Nie masz , Panie Dobrodzieju.
A cóż tam Panny nasze niosą?

Pani: Kisielek migdałowy,
I łamańce z makiem.

Maciej: Aj, aj - jam już pęknąć gotowy!

Pani: Ale ciasta, pyszności
I miodownik. I pierniki – ręczę Jegomości

Pan: A jak już się rozgrzejemy, tak i w tany pójdziemy!

Agusia: Aj,aj Mamusiu, sypią się z łańcuchów pierniczki!

Pan: A skąd one tutaj?

Agusia: Z naszej podłaźniczki.
Boć te sznury skręcono
I nad świeczką płonącą
Specjalnie zawieszono.

Jaś: Coby płomień je przepalił.
(do siostry) Ale dawaj, to ciacho jest moje!

Agusia: Nieprawda, moje!

Pani: Uspokójcie się oboje
W taki wieczór święty kłótnie?
To się nie godzi!
Niech Agusia z Jasiem się pogodzi!

Pan: Pokażcie raczej,
Iż Dzieciątko Was obdarowało
Takiemi cudeńkami

Agusia: Lalkę z błękitnymi oczami.
Patrz mamuś, mruga jako żywa!

Jaś: A ja mam ołowianych żołnierzy.
Husaria, skrzydła szumią
Czy papa uwierzy???
Ostre szable, lance, proporce też mają.

Agusia: Pani matko, panie papciu
Niech się nie gniewają,
Ale… Agusia tak prosi –
Dacie pozwolenie
Pójść do obory i stajni.
To nasze marzenie,
Dać zwierzakom, ptaszkom resztki wieczerzy,
Opłatka kolorowego okruszynę.
Słomą drzewka opleciemy,
Porzeczkę, malinę.
Będą słodkie rodziły owoce… .

Pan: Prawda!
Muszę ja je obudzić –
Opukać trzonkiem siekierki.

Maciej: Winka pociągnąć z manierki…

Pani: Macieju!

Maciej: Na ziomb ino!
A jak się już rozgrzejemy, tak i w tany pójdziemy!

Pani: Macieju!

Jaś: Pójdziem z Józiem, Julcią.

Pani : A pamiętajcie, że na Pasterkę o północy spieszymy.

Agusia: Na pewno się nie spóźnimy!

Jaś: Nie wiem… .
Bo jak Aguś z Julcią zacznie
Sztachety w płocie obejmować,
Psich jazgotów słuchać bacznie,
To czas upłynie… .
Jak sztachet liczba parzysta będzie,
To w przyszłym roku
Przy mężu zasiądzie.
(kpiąco) A Pan młody z której strony nam zawita, miłe Panie?
A z tej, co i psie szczekanie.
Agusia: Ot, ja Ci pokażę zaraz, psie szczekanie!!!

Pani: Dziatki, dziatki!



Bibliotekarka budzi się ze snu...
Bibliotekarka: Dziwy, dziwy, jawa czy sen zimowy?
Wigilia jutro.
Aj, makowiec! Makowiec gotowy.
To nic, że w noc świętą znowu będę sama.
Tatko nie żyje, odeszła już mama… .
Dobrze, że mam książki, wspomnienia,
A to, nawet dziś,
Już nie do kupienia.

Ale co to? Puka ktoś do drzwi?
Może Anioł lub kolędnik chce zaśpiewać mi?

Otwiera, w drzwiach stoi Agnieszka
Agnieszka, cóż ty tutaj dziecko robisz?

Agnieszka: Ja, ja…, tylko proszę się nie gniewać.

Bibliotekarka: Bo ze strachu kolęd nie możesz zaśpiewać?

Agnieszka: Nie, nie to… .
Czy, czy mogłaby Pani,
Tę noc, święto spędzić… z nami
Skąd pomysł?
To moi rodzice, to oni sami.
U nas zawsze było tak… nowocześnie,
Bez potraw dwunastu, obrus kolorowy,
Telewizor gra, bo wiadomo –
Zapełniacz czasu gotowy… .
Wszystko na szybko kupione w markecie.
Ryba, barszcz, nawet coś tam w galarecie.
A u Pani, to przecież staropolskie pyszności
I ten karp i kapusta, a zwłaszcza słodkości

Ja już nie chcę tak więcej!
A mama, choć czasu ma zawsze tak mało,
Jest gotowa zrobić wszystko według Pani wskazówek.
Tata kupi choinkę – będzie prawdziwa!
JA ustroję ją pięknie,
By jak w lesie, cieszyła, żywa… .

Bibliotekarka: Dziecko drogie, to miło, ale… .

Agnieszka: Nie chce Pani? Już ktoś Panią zaprosił?

Bibliotekarka: Nie, to nie to, ale nie wypada.

Agnieszka: Jak to? W wigilię wypada!
(z grymasem na twarzy) Nie chce, nie lubi mnie Pani?
Będę płakać!
Ech, znowu święto do bani!

Bibliotekarka: Cóż Ty bajasz?
Już dobrze, już cicho.
Z Ciebie to dopiero licho!
Święto takie wyprawimy,
Aż się nam ręce i serca rozgrzeją!
A pradziadowie tam, w górze,
Wielkim głosem się zaśmieją.

Agnieszka: Będzie potraw dwanaście?
Pastorałki, kolędy?
I radość, radość wszędy!

Bibliotekarka: Czas, czas już wielki! Do roboty!



THE END

Wszystkich przyjaciołom , blogerom i innym - szczęścia w Nowym Roku, spełnienia marzeń i ... co tylko chcecie :-)))))))))))))))))