środa, 26 stycznia 2011

DIABEŁKOWA WIGILIA - jeszcze Jasełka :-)

Za chwilę 2 luty i koniec okresu świątecznego. Pozwolicie, że podaruję Wam jeszcze jedne Jasełka (z 2003 roku )

Osoby:

ANIOŁ, DIABEŁ DUŻY, DIABEŁ MAŁY, PASTERZ PIERWSZY, PASTERZ DRUGI,

AKT I

Scena 1
W piekle.

DIABEŁ DUŻY:

Słuchaj łebku czarny.
Łebku czarny i kudłaty,
łebku czarny i rogaty.
Cosik się tam w górze dzieje,
u aniołków, tych bielutkich,
którym wiatr w oczka nie wieje.
A nam – ciągle!
Tfu! Nie lubię tych słodziusich i milusich!Musisz więc mój złośliweczku,
o zbadanie całej sprawy się pokusić.
Informacje ważne dla nas, od aniołków w mig wymusić.


DIABEŁ MAŁY:
Wymusić? – ale po co, ale jak?
Czyżbym coś zrozumiał wspak?


DIABEŁ DUŻY:
Głupiś i mądrzejszym już nie będziesz.
Zrobisz, jak każę:
gęsich piór garstkę zdobędziesz
i przywdziejesz anielską szatę.


DIABEŁ MAŁY:
A dlaczego? Wszak tu mam swą chatę...


DIABEŁ DUŻY:
Milcz już, bo potraktuję batem!
Ruszaj. Jak się dowiesz- wróć.



Scena 2

Diabeł Mały, przebrany za anioła, z wystającym spod szaty ogonem i skrzydłami z gęsich
piór, puka do bram nieba. Otwiera mały aniołek i ze strachem patrzy na niego.


ANIOŁ:
Ktoś ty - anioł, czy też jakieś licho?


DIABEŁ MAŁY: (wskazując na swe skrzydła)
Anioł, czy nie widzisz białych piór?


ANIOŁ:
Dobrze, wejdź więc, ale cicho.


DIABEŁ MAŁY:
Cicho? Czemu?


ANIOŁ:
Anioł, a nie wie.


DIABEŁ MAŁY:
W podróż mnie wysłano lat 50 temu.
Zadanie trudne wypełnić kazano.
Rugają – a fanfarami mój powrót czcić miano.


ANIOŁ:
Wybacz, jam tu nowy, ale jedno wiem:
skromność, pokora, to największe cnoty
i choć dziś nasze ręce pełne są roboty,
ze szczerą radością każdy cię tu powita.


DIABEŁ MAŁY:
Dlaczego? Mów, bo ranek niedługo zaświta!


ANIOŁ:
Toć Pan zstępuje na ziemię – samotny.
I niechaj go powita jaki człowiek ochotny... .
(uderza się w czoło, bo sobie coś przypomniał)
Właśnie! – Pastuszkom mam oznajmić tę świętą wieść,
by dążyli, z modlitwami, Jezuskowi oddać cześć.
Pójdziesz ze mną?


DIABEŁ MAŁY: zakłopotany
Ale, bo... .


ANIOŁ:
Jam tak nieśmiały. Chodź, pomożesz, no... .


Diabeł Mały macha ręką – wyraźnie się zgadza. Wychodzą, Anioł trzyma Diabła pod rękę.


Scena 2

Na polanie, w pobliżu szałasu, śpi dwóch pasterzy. Chrapią. Wchodzi Anioł i Diabeł. Pochylają się nad pasterzami.

ANIOŁ:
Spójrz jak mocno posnęli.
Ręce ich zmęczone...


DIABEŁ MAŁY:
Taaaak, nieźle sobie chrapnęli.
Może im psikusa jakiegoś wywiniemy?
Słodkie owieczki ogolimy i bez dzwoneczków
w lesie ukryjemy?


ANIOŁ: oburzony
My aniołowie tak nie postępujemy!
Delikatnie ich zbudzimy
i o cudach tej nocy opowiemy.


DIABEŁ MAŁY:
Oj, oj – nie wiem co to delikatność.
do pasterzy Hej, hej, nuże! Wasza pasterska mość!


PASTERZ PIERWSZY: budząc się
Co to za hałasy? z przerażeniem Gwałtu, rety ! Złodzieje!

PASTERZ DRUGI: zaspany
Co się dzieje? Bartłomieju, co się dzieje?


ANIOŁ:
Dobrzy ludzie, my was krzywdzić
zamiaru nie mamy.
Przysłał nas Pan Ziemi i Nieba.

DIABEŁ MAŁY:
Słyszycie? Podnosić się chamy!

Anioł z oburzeniem patrzy na Diabła. Odsuwa go.

ANIOŁ:
Nowinę jak chleb niosę wam.
Oto z Panny Najświętszej – Chrystus narodzi się nam.
Dziś jest noc, ta jedyna – przebaczenia,
radujmy się, bo bliska już chwila zbawienia.


PASTERZ PIERWSZY:
Jak? Gdzie? Prowadź! My za tobą w ślad!


PASTERZ DRUGI:
Pokłonić się trzeba. (kłania się)
Lecz czy On, taki Król, będzie nam rad?


PASTERZ PIERWSZY:
My ubodzy – bez darów, bez przemowy... .


DIABEŁ MAŁY:
Nie gadać! Idziemy! Zaczyna się wiek nowy.

Diabeł z Aniołem ruszają pierwsi, Pasterze za nimi.


PASTERZ PIERWSZY:
Słuchaj, ten duży to widzi mi się osoba święta,
lecz ten mały – ogon mu się pod kiecką pęta.


PASTERZ DRUGI:
Zapytajmy.
Zatrzymuje Diabła, chwytając go za szatę i zwraca się do niego.
Hej, przewodniku miły! Skąd przybywasz?


DIABEŁ MAŁY: (odwracając się, ze złością)
Cóż takiś ciekawy?
Zaraz ja zapytam, jak ty się nazywasz?


PASTERZ DRUGI:
No, no, uważaj! My pasterze serca mamy gorące,
ale ręce...

Obaj pasterze podsuwają Diabłowi zaciśnięte pięści pod nos.


DIABEŁ MAŁY:
Przede wszystkim śmierdzące!

Pasterze już, już mają rzucić się na Diabła, ale Anioł, z oczami skierowanymi gdzieś daleko, odsuwa ich od siebie. Ręką wskazuje Gwiazdę Betlejemską. Wszyscy patrzą we wskazanym przez Anioła kierunku.


ANIOŁ:
Spójrzcie na tę jasność, noc w jej blasku tonie.


DIABEŁ MAŁY:
Oj, oj ! Moja głowa, mój ogonek- wszystko płonie! (płacze)


ANIOŁ:
Cóż ci?

DIABEŁ MAŁY: (pochlipując)
Już wam powiem, już wyznam wszystko.
Czarny jestem, bom diablisko.
Skłamałem.
O zamysłach nieba dowiedzieć się chciałem.
Bijcie, besztajcie – zasłużyłem


Pasterze, wyraźnie zadowoleni, rzucają się na Diabła. Zaczyna się pościg – za uciekającym Diabłem biegną Pasterze, a za nimi Anioł. Anioł krzyczy, chcąc ich powstrzymać.


ANIOŁ:
Nie! Stójcie!

W końcu wszyscy przystają. Anioł stoi między Diabłem a Pasterzami, którzy ze złością spoglądają na Diabła. Diabeł drży ze strachu. Anioł mówi bardzo spokojnym głosem.

Ta noc taka dobra, pełna przebaczenia.(do Diabła)
Chodź z nami pokłonić się sprawcy zbawienia
PASTERZ PIERWSZY: (do Diabła)
Daj łapę, a niech tam. Zgoda?


DIABEŁ MAŁY:
Już na wieki zgoda!

Wszyscy podają sobie ręce

2003 rok

wtorek, 11 stycznia 2011

JASEŁKOWE wspominanki - "Teatralne dole i niedole"

Wprawdzie Nowy Rok już nam się rozgościł, ale dekoracje świąteczne wciąż oczy cieszą, u mnie w salonie pachnie choinka, w innych też. Dlatego ja tu do Was jeszcze z Jasełkami - nazbierało się ich pod moim piórem przez te lat 14-ście... :-)


JASEŁKA 2007 - "Teatralne dole i niedole"

Postacie: Pietrek, Jasiek, Adela, Ziuta, Aktor - anioł


Adela: Drodzy Państwo, mam zaszczyt przedstawić...
Nie, nie – tak
Szanowni Państwo – aby Was zabawić...
Też źle.
Może tak: Panie i Panowie, chłopcy, dziewczynki i bobasy,
Właściciele kotów, psów i aut każdej klasy.
Atrakcja nie lada czeka Was,
I najprzyjemniej spędzony czas.
Oto przed Wami zespół aktorów.Aaa - Witam naszych byłych i przyszłych sponsorów!
To, co tu na scenie zobaczycie, majstersztykiem jest i kropka.

Pietrek: Hej, hej Adelajdo Stopka!,
Ogłuchłaś, czy raczej zwariowałaś?
Wołam, wołam – a ty jak kamień stoisz i stałaś!

Adela: Przygotowuję wstęp, expose znaczy,
A co z tego wyniknie... .

Pietrek: To się nie zobaczy.
Nikt nie przyjdzie, bo naszego teatru nie będzie już
Wyrzucają nas, na bruk, choć Święta tuż tuż
za lokal od dawna nie płacimy... .

Adela: Ba! Ale tym razem- zobaczysz, zarobimy!
I wszystkie długi znikną i sława...

Pietrek: Jaka sława? Gdzie? Czyja?
27 grudnia termin płatności mija...,
A potem studio paznokci tu otworzą,
Spójrz - nasze dekoracje już wywożą.

Adela: Paznokcie? Studio, salon, maseczki?
I wpadać tu będą piękne laseczki?


Pietrek: Laseczki! A niech to!
Studio paznokci dla kotów i psów!
„A może akryl dla rasowej mopsicy
Lub manicure francuski dla wyżlicy.
Zaproponuję żel i spa dla łap też
Perska kocico – korzystaj ile chcesz”.
Zbliża się Ziuta i Jasiek, pseudo Ricardo,
Mina i usta zaciśnięte twardo

Adela: On wie?

Pietrek: Wie.

Jasiek: No, robaczki, szansa ostatnia.

Adela: Nie zaczynaj zdania od – „no”, albowiem...

Jasiek: Ech, niech będzie, niech będzie!
Tyle Wam powiem.

Adela: Co powiesz?

Jasiek: Litościwe serce właściciela tej budy,
Doceniło nasze talenta i trudy.
Musimy na uszach stanąć i głowie,
W przeciwnym razie – lokal nam wypowie.
Jasełka sukces odnieść muszą,
Nasze pomysły portfele skruszą.
Publica szaleć, gwizdać będzie
A o nas pisać zaczną wszędzie.
Wówczas – jesteśmy uratowani!

Ziuta: I bogaci – a nie, jak teraz, spłukani?

Adela: Bardzo ładnie, ale jak tego dokonamy?
Przecież nawet pomysłu nie mamy!
Tytułu.

Ziuta: Ja wiem, ja wiem:
Harry Potter i zaginiony renifer.

Jasiek: Świetnie...

Ziuta: Albo: Jak Shrek został świętym Mikołajem.

Pietrek: Brawo!

Ziuta: Taniec z choinkowymi gwiazdami?

Adela: Aaaa – cudnie!

Jasiek: Wysilać się tylko po to, by było modnie,
Lepiej odejdźmy ubodzy lecz godnie.
sztuki przez duże Sz nie zdradzimy!
Kocio-psich pazurów tu nie dopuścimy.

Ziuta: Ale jak, ale jak?

Jasiek: Hej kolęda, kolęda!
Śpiewać nam trzeba, rozumiecie??

Pietrek: Ha, ciekawym,
Czy wysokie C wydobyć umiecie.

Jasiek: Ciiii! Ktoś tu zagląda, ktoś puka w okno.

Adela: Wpuśćmy go, nie dajmy w śniegu moknąć.

Wchodzi Aktor
Aktor: Witajcie!
Aktorem bezrobotnym jestem, przyjaciele.
Pracy szukam, zniosę wiele... .

Pietrek: A toś trafił w niedobrej chwili.
U nas nędza wielka kwili.
Grosza brak, teatr zamknąć przyjdzie

Ziuta: Ale coś tam szykujemy...

Pietrek: Eeee, nic z tego nie wyjdzie.
Lepiej w talk show twarz pokazać
Albo w reklamie ketchupem się wymazać.
Łatwo przyjdą i pieniążki, i kariera.
A nie – ambitnie grać w sztuce Moliera.

Aktor: Ale ja jestem aktorem, kocham scenę i teatr.
Na żadne profity nie liczę wcale.

Jasiek: A, to doskonale
Przybij piątkę i bądź jednym z nas.
A teraz – na próbę już czas.

Aktor: Co zamierzacie?

Adela: Ot, nic wielkiego – jasełka.

Pietrek : Nie, to nie będzie sezonu perełka... .

Aktor: Głowa do góry, śpiewniki w dłonie.

Jasiek: Tak, do góry, choć kieszeń tonie
W przeogromnych długach.


Aktor : Zaczynamy:
Co by tradycji stało się zadość...

Ziuta: I kolęda wszystkim przyniosła radość.



Scena 2

Przedstawienie w teatrze

Adela: Szanowni goście, przyjaciele mili.
Potośmy się tu tłumnie zgromadzili,
By zwyczajem ludzi dobrej woli,
Jasełkową opowieść w grudniową noc
I cudnych kolęd wielką moc,
Ukazać.

Pietrek : Zapraszamy.


Scena 3

Adela: To, to niesamowite.

Jasiek: To, to znakomite.

Pietrek: Te obrazy, świateł gra
i muzyka, niebiańska wciąż trwa.

Ziuta: Sukces, sukces, publiczność szaleje wzruszona!
Na kolejne spektakle biletów już brak.

Jasiek: Czyżbym rozumiał coś nie tak?
Koniec kłopotów?
Nie będzie kotów?

Adela: Ani psów... .

Pietrek: A gdzie nasz nowy Aktor – bo on to sprawił
Patrzcie – list zostawił.(czyta)

Kochani!
Widzicie? Udało się! Doceniono Was
Pokazaliśmy ludziom, że to cudownie wyjątkowy czas:
Narodzenie Jezusa.
I cuda, cuda wigilijne, też się zdarzały
(nie powiem – trochę Was onieśmielały).
Ach, powstrzymać się nie mogłem,

Niebiańskich fajerwerków garsteczką,
Nasze jasełka wspomogłem.
A teraz wracam do moich
Sióstr i braci anielskich,
Życząc, by radości i miłości
Nie zabrakło Wam nigdy
Na tym ziemskim padole.
Choćby w trudzie i mozole,
wasz teatr miał powstawać,
Niech gustom niskim nie hołduje,
Sztuce przez duże „Sz”, wiernie usługuje.
Tradycję w pamięci zawsze mając,
O pewnym dziwnym Aktorze nigdy nie zapominając.


Buziaki i uściski
Anioł – dyrektor artystyczny Teatru w Niebiesiech


KONIEC

niedziela, 2 stycznia 2011

JASEŁKA 2010

W Nowym Roku życzę  sobie dużo pracy, bo ostatnio cienko u mnie z nią :-(... i smutno z tego powodu :-(. I bloga zaniedbuję, przyjaciół blogowych też :-(. Ale Nowy Rok powitałam za to tanecznym, TANGO-ARGENTINO krokiem :-))))))
Święta były cuuuuuuuuudowne i - jak zwykle, od lat 14-stu - wystawiliśmy JASEŁKA mojego autorstwa.

                               

  JASEŁKA 2010

W szkolnej bibliotece, po spotkaniu koła „Moli książkowych”

Aga: Ach, niech Pani opowiada jeszcze,
Proszę zostać choć przez chwilę!
Staropolskie obyczaje, dawne czasy…


Bibliotekarka: Świat się zmienia i tyle.
Dawne życie, hulanki
I ta kuchnia, te stoły
I szlacheckie zaścianki… .
Dziś nas cieszy choinka,
Dawniej jej nie znano,
W czterech kątach izby,
Snop żyta stawiano.
A niekiedy, u powały,
Podłaźniczka wisiała.
Jeszcze taką pamiętam,
Chociaż byłam mała.
Czubek jodły, sosenki,
Na niej jabłka, orzechy
Zawieszały panienki… .
Ale czas, czas do domu!

Aga (smutno): Święta za dni parę, a ja się nie cieszę.
Bo niby dlaczego?
Do sprzątania, rozgardiaszu, wcale się nie spieszę…

Bibliotekarka: Trzeba pomóc rodzicom,
By to nasze świętowanie
wspólnym było.

Aga: (smutno)Tak, tak, świętować razem
– zawsze fajnie i miło… .
O, mama dzwoni, muszę lecieć, niestety.
A na obiad znowu będą przedwczorajsze kotlety… .


Bibliotekarka wraca do domu. Zmęczona usypia w fotelu, z książką na kolanach.
ŚNI… .

Staropolski dworek. Wchodzi Pani i Maciej.

Pani: Ach Macieju, jam na nogach od poranka samiuśkiego!
Przysiądę na chwilkę, takem znużona… .

Maciej: I znów pani dobrodziejka blada, zmęczona.
A to czemuż te przygotowania,
Dzień czy dwa wcześniej
Zacząć tak się wzbrania?
I zakończyliby spokojnie???

Pani: Toż to niepodobna!
Tak obyczaj każe,
Coby przysmaki i jodłka nadobna,
W Wigiliji dzień stanęła dopiero!

Maciej: A Agusia z Jasiem ?

Pani: Jodełkę ustroili.
Tu rodzynki, tu migdały,
A cóż jeszcze wymyślili?
Cuda, cudeńka tu pozawieszali!
Światy kuliste, opłatkowe aniołki!

Maciej: A orzechów nie pożałowali?

Pani : Jużci!
Wszystko na sznurku mocno zawieszone.
Będą zajadać pierniczki,
Łakoci spragnione.

Wchodzi Pan po szlachecku ubrany, tupie, ręce grzeje nad kominkiem.

Pan: O, tu żeś moja Kochana!
A tam mróz, mróz sobie poczyna srogo.
Trzeba drzwi uchylić,
by duszom, duszyczkom niebogom,
Ogrzać się pozwolić… .
Siekierkę pod stół dawać, jako żywo!
Macieju, cóż to – stół stoi krzywo???
Czas, czas wielki – opłatek podzielić,
Modlitwą Pana pochwalić.

Oto i nasza Wigilija
I przy stole zasiądzie cała familija.
Nieważne dzisiaj wszelkie spory, niedostatki,
U stóp Dzieciątka
Złóżmy je my, nędzne dziatki.

Pani (przerażona): Dziatki? Dziatki? A gdzie nasze dziatki?!
(łka)Nie masz ich, nie masz!
Toż to boleść dla mnie, dla matki!

Pan: (ze śmiechem) Nie turbuj się – u Jezuska nowe sobie uprosimy!
A starych – w mig zapomnimy.

Pani: (oburzona) Mój mężu!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wchodzą dzieci – Agusia i Jasio.
Są, są moje skarby jedyne!

Agusia: Pani Matko (dyga), panie Ojcze. (dyga)
Gwiazda, gwiazda rozjaśnia ciemności.
A pokój niechaj w sercach
I w domach zagości.

Jaś: A wiadomo, że gdy Betlejemska Gwiazda migoce,
To niesie ze sobą podarki…

Pan: A jużci, zajrzyjcie, przeszukajcie,
Salonu zakamarki… .
Tam się kryć coś musi.

Maciej: A my, do stołu, bo w brzuchu już mruczy.
Aj, nawet słyszę jak … .
I już barszcz w garze huczy,
A z nim zupa grzybowa.

Pan: I już możem się weselić,
Gdy na stole zupa z głogu, szczupak z szafranowym sosem,
A jak karp w winnej zalewie?

Maciej: Pochwalony jednym głosem!
Już na stole szczupak w łusce,
Gotowany w jarzynach,
Z tartym chrzanem podawany.
Sandacz zaś na zimno –
Jakby dla odmiany.

Pani: Skosztujcie, Macieju, tych pierożków z kapustą, z grzybami.

Maciej: Mmm – toć już najedzonym wielce,
A tu idą z pełnymi misami,

Pan: moja Pani, nie pożałowała masła, oleju.
Ale postno, skwarki smalcu,
Nie masz , Panie Dobrodzieju.
A cóż tam Panny nasze niosą?

Pani: Kisielek migdałowy,
I łamańce z makiem.

Maciej: Aj, aj - jam już pęknąć gotowy!

Pani: Ale ciasta, pyszności
I miodownik. I pierniki – ręczę Jegomości

Pan: A jak już się rozgrzejemy, tak i w tany pójdziemy!

Agusia: Aj,aj Mamusiu, sypią się z łańcuchów pierniczki!

Pan: A skąd one tutaj?

Agusia: Z naszej podłaźniczki.
Boć te sznury skręcono
I nad świeczką płonącą
Specjalnie zawieszono.

Jaś: Coby płomień je przepalił.
(do siostry) Ale dawaj, to ciacho jest moje!

Agusia: Nieprawda, moje!

Pani: Uspokójcie się oboje
W taki wieczór święty kłótnie?
To się nie godzi!
Niech Agusia z Jasiem się pogodzi!

Pan: Pokażcie raczej,
Iż Dzieciątko Was obdarowało
Takiemi cudeńkami

Agusia: Lalkę z błękitnymi oczami.
Patrz mamuś, mruga jako żywa!

Jaś: A ja mam ołowianych żołnierzy.
Husaria, skrzydła szumią
Czy papa uwierzy???
Ostre szable, lance, proporce też mają.

Agusia: Pani matko, panie papciu
Niech się nie gniewają,
Ale… Agusia tak prosi –
Dacie pozwolenie
Pójść do obory i stajni.
To nasze marzenie,
Dać zwierzakom, ptaszkom resztki wieczerzy,
Opłatka kolorowego okruszynę.
Słomą drzewka opleciemy,
Porzeczkę, malinę.
Będą słodkie rodziły owoce… .

Pan: Prawda!
Muszę ja je obudzić –
Opukać trzonkiem siekierki.

Maciej: Winka pociągnąć z manierki…

Pani: Macieju!

Maciej: Na ziomb ino!
A jak się już rozgrzejemy, tak i w tany pójdziemy!

Pani: Macieju!

Jaś: Pójdziem z Józiem, Julcią.

Pani : A pamiętajcie, że na Pasterkę o północy spieszymy.

Agusia: Na pewno się nie spóźnimy!

Jaś: Nie wiem… .
Bo jak Aguś z Julcią zacznie
Sztachety w płocie obejmować,
Psich jazgotów słuchać bacznie,
To czas upłynie… .
Jak sztachet liczba parzysta będzie,
To w przyszłym roku
Przy mężu zasiądzie.
(kpiąco) A Pan młody z której strony nam zawita, miłe Panie?
A z tej, co i psie szczekanie.
Agusia: Ot, ja Ci pokażę zaraz, psie szczekanie!!!

Pani: Dziatki, dziatki!



Bibliotekarka budzi się ze snu...
Bibliotekarka: Dziwy, dziwy, jawa czy sen zimowy?
Wigilia jutro.
Aj, makowiec! Makowiec gotowy.
To nic, że w noc świętą znowu będę sama.
Tatko nie żyje, odeszła już mama… .
Dobrze, że mam książki, wspomnienia,
A to, nawet dziś,
Już nie do kupienia.

Ale co to? Puka ktoś do drzwi?
Może Anioł lub kolędnik chce zaśpiewać mi?

Otwiera, w drzwiach stoi Agnieszka
Agnieszka, cóż ty tutaj dziecko robisz?

Agnieszka: Ja, ja…, tylko proszę się nie gniewać.

Bibliotekarka: Bo ze strachu kolęd nie możesz zaśpiewać?

Agnieszka: Nie, nie to… .
Czy, czy mogłaby Pani,
Tę noc, święto spędzić… z nami
Skąd pomysł?
To moi rodzice, to oni sami.
U nas zawsze było tak… nowocześnie,
Bez potraw dwunastu, obrus kolorowy,
Telewizor gra, bo wiadomo –
Zapełniacz czasu gotowy… .
Wszystko na szybko kupione w markecie.
Ryba, barszcz, nawet coś tam w galarecie.
A u Pani, to przecież staropolskie pyszności
I ten karp i kapusta, a zwłaszcza słodkości

Ja już nie chcę tak więcej!
A mama, choć czasu ma zawsze tak mało,
Jest gotowa zrobić wszystko według Pani wskazówek.
Tata kupi choinkę – będzie prawdziwa!
JA ustroję ją pięknie,
By jak w lesie, cieszyła, żywa… .

Bibliotekarka: Dziecko drogie, to miło, ale… .

Agnieszka: Nie chce Pani? Już ktoś Panią zaprosił?

Bibliotekarka: Nie, to nie to, ale nie wypada.

Agnieszka: Jak to? W wigilię wypada!
(z grymasem na twarzy) Nie chce, nie lubi mnie Pani?
Będę płakać!
Ech, znowu święto do bani!

Bibliotekarka: Cóż Ty bajasz?
Już dobrze, już cicho.
Z Ciebie to dopiero licho!
Święto takie wyprawimy,
Aż się nam ręce i serca rozgrzeją!
A pradziadowie tam, w górze,
Wielkim głosem się zaśmieją.

Agnieszka: Będzie potraw dwanaście?
Pastorałki, kolędy?
I radość, radość wszędy!

Bibliotekarka: Czas, czas już wielki! Do roboty!



THE END

Wszystkich przyjaciołom , blogerom i innym - szczęścia w Nowym Roku, spełnienia marzeń i ... co tylko chcecie :-)))))))))))))))))