czwartek, 12 sierpnia 2010

ETRETAT in France - KLIFY!

KLIFY  - widziałam na zdjęciach, na filmach, w czasopismach... . Czy zrobią na nas wrażenie??? Usiadłam, z zachwytem pod rękę, na kamyczystej plaży i ... zapatrzyłam się, z otwartą buzią, jak dziecko. Moja rodzina zachowywała się podobnie - norma? Znaleźliśmy camping nieco dalej, już na Cote Fleurie, ale wróciliśmy. Warto było! Jeszcze raz przejechaliśmy przez słynny Pont de Normandie, nowoczesny, ogromny most nad ujściem Sekwany (opłata, a jakże). Po prostu - niech przemówią zdjęcia i - co tu kryć - chcę tam pojechać raz kolejny i kolejny!!!

Na zdjęciu - widok z plaży w Etretat na Falaise d'Amont. Na krawędzi - kaplica Notre-Dame-de-la-Garde


Przekręcamy głowę w druga stronę - Falaise d'Aval

Wędrujemy w stronę klifu, po drodze tratując ostrygi - tyle ich! Niektórzy wędrują z wiadrami i zbierają... .



Wędrując klifem spoglądamy w dół, na bunkry, po których przed chwilą kicaliśmy...

... przed chwilą zajrzałyśmy do bunkra i wyjrzałyśmy z niego...


"Jaka duża!" - dziwiła się Kasieńka. "Bo to mewa" - odpowiedziałam. Całkiem przyjacielska, prawie z ręki mi jadła. Widocznie lubi chrupki ryżowe, a w ichniejszej jadłodajni nie podają.


"Zobaczcie" - zawołałam, - "tam ludziska z wózeczkami dziecięcymi spacerują!" Naiwności ty moja! Kija golfowego od spacerówki nie odróżniam!




Ta iglica ma około 70 metrów wysokości.



Pływają - takie i inne, po Morzu Północnym

A my przenosimy sie na drugi klif - Falaise d'Amont. Za chwilę lunie deszcz - obfity i gruby. A potem słońce - bo to normalka w Normandii.

Spoglądamy na "igłę i drzwi", kontemplujemy cuda... .





Było jeszcze coś dla ciała - "crepes" - naleśniki w uroczym Etretat (Kasieńka, tradycyjnie tylko z cukrem, bo czekolada we Francji jej nie pasuje - gorzrzrzka ;-), zakupy w "Sukiennicach" i czas wracać na camping... .
Po drodze mijamy liczne ronda, z pomyślunkiem, żeby było na czym oko zawiesić - Francuzi tak mają... .

ciąg dalszy - rzecz jasna nastąpi :-)

6 komentarzy:

  1. Błagam, nie katuj mnie tym pięknem:) Umrę z zazdrości:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naczynie - jeszcze pomęczę, podręczę - w końcu po to żyję - tak w 90-ciu %-żeby podróżować.

    Latarniku - robią, oj robią :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym zdjęciem dojrzewałam do decyzji, ze muszę jakoś inaczej organizować czas, tak, żeby w końcu i nareszcie gdzieś wyjechać...
    Cudowne wakacje miałaś Aniu:)

    OdpowiedzUsuń