poniedziałek, 9 sierpnia 2010

FRANCE - at last! :-)

Dotarliśmy! Jechaliśmy dość długo i męcząco, dziewczyny oglądały Madagaskar 1 na moim DVD - "gratis, jeśli kupi pani naszą Toyotę Yaris ". Kupiłam, cieszę się nią od lat dwóch, a dzieci uzupełniają zaległości filmowe podczas nużących godzin w samochodzie :-). Wszystkie dialogi (skądinąd rewelacyjne!!) znam na pamięć. Po dwutygodniowej podróży, nawet osoba z amnezją cytowałaby na wyrywki kwestie Martiego czy Glorii. Ale i tak pingwiny są "the best" - Ka-bum?). Podczas podróży zaobserwowaliśmy dziwne zjawisko wśród chmur. Pojawiła się mała, okrągła (!) tęcza, najlepiej widoczna w przeciwsłonecznych okularach. Nie, nie padało, tylko trochę chmur zakrywało błękit nieba. Cóż to za cudo? Nie wiem... .

Pierwszy przystanek, to Cote d'Opale (Opalowe Wybrzeże) . Na zdjęciu - widok z Cap Blanc - Nez (Czarny nos). Gdzieś w oddali, bardzo słabo widoczne, majaczyły brzegi Wielkiej Brytanii

Cap Gris - Nez. Tu po raz pierwszy głaskałam żywą owcę (naprawdę, to mój pierwszy raz :-)). Niesamowite, jak przyjemną w dotyku, mięciusią ma sierść. Dłoni oderwać nie mogłam :-)


Normandia - jeden z głównych celów naszej wyprawy. Dzika, o niesamowicie zmiennej aurze. Nie dziwię się impresjonistom i ich fascynacji ... . Zimno, ulewa w Fecamp. Szybko przebieramy letnie ciuszki, tuląc się do bagażnika z walizkami. Po godzinie, dwóch - słońce, upał niemożliwy. C'est Normandie! A konkretnie - Cote d'Albatre (Alabastrowe Wybrzeże)

Kościół opacki św. Trójcy w Fecamp. Bazylikę ufundował król Ryszard Lwie Serce pod koniec XII wieku. Przykład stylu przejściowego od romanizmu do gotyku. To tu morze wyrzuciło na brzeg odprysk z drzewa figowego, z którego cudownie wypłynęła krew Chrystusa... .




Palais Benedictine - wytwórnia znanego likieru Benedictine i muzeum. Widzieliśmy destylarnię, beczki, kadzie... . A na koniec - degustacja. I wszystko na mojej głowie, bo trunek mocny, a Andrzej kierowca... . Niezły, przywiozłam buteleczkę ;-)





Kasi najbardziej podobały się sale, w których prezentowano przyprawy. Dotykała, wąchała..., najchętniej cynamon. Z ziół i przypraw ułożono kolorowe obrazy.
Ciąg dalszy jutro...

1 komentarz: