czwartek, 8 lipca 2010

FIESTA FLAMENCO , lipiec 2010.

FLAMENCO. Ogień w sercach, ogień w żyłach, ogień w stopach, które w zawrotnym tempie wystukują to, co w duszy gra. Ręce niczym ptaki, płyną i czarują.  Muzyka..., gitara, śpiew. Drugiego lipca, w Centralnym Basenie Artystycznym w Warszawie królowało flamenco. Fiesta rozpoczęła się wyjątkowo - pokazem mody flamenco. Wzięłam w nim udział, po raz pierwszy w życiu w roli modelki :-). Kiedy umalowana i uczesana przez wizażystki wyszłam na zewnątrz, by zaczerpnąć powietrza, rodzinka już na mnie czekała. Cóż, córciaki nie były zachwycone. Stwierdziły, że wolą zwykłą mamę, bez tony lakieru na włosach i kilogramu pudru na twarzy. Mama tylko chichotała wyrozumiale... . Ale mąż uśmiechał się dumnie i radośnie.




A potem już tylko taniec, taniec, taniec... . Ole!!!

4 komentarze:

  1. Flamenco jest jak tango. Ekspresyjne i pełne uczuć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anulko, Twoje córciaki mają piękną mamę: z ogniem i temperamentem :) A lakieru na włosach i tak nie widać :)

    OdpowiedzUsuń