- Ach, co za dzień ! - westchnęła Agnieszka. Plecak był ciężki jak nigdy przedtem i w dodatku złośliwie uwierał ją w łopatkę. Właściwie już od rana wszystko źle się układało. Zaspała! Zerwała się z łóżka za dwadzieścia ósma. Szybko wskoczyła w kapcie i ...przeniknął ją mróz. Kapcie pełne zimnej wody! To kolejny żart Marcina, jej młodszego brata.
- Marciiin! Porachuję ci wszystkie kości! - wrzasnęła.
Dziki chichot oznajmił jej tylko tyle, że kochany braciszek ma ją w nosie i wcale się nie boi. Potem w szkole – pokłóciła się z tą okropną Anką. Przecież nie mogła nie zareagować na jej docinki - "kto ma w nogach, nie ma w głowie". A to przez to, że Agnieszka tak dobrze jeździ na łyżwach.
Powoli zbliżyła się do drzwi mieszkania i sapiąc ze złości wkroczyła do domu jak nastroszona bestia. Po paru krokach stanęła jak wryta. W przedpokoju stał stary, szafkowy zegar babci, pięknie rzeźbiony, z przesympatyczną kukułką, która zawsze punktualnie "odkukiwała" godziny.
- Przecież to nie nasz zegar! Co on tu robi? - zapytała głośno.
- Babcia nam go ofiarowuje - odpowiedział jej tata. - Specjalnie wcześniej wyszedłem z pracy, żeby go przywieźć.
Dopiero teraz Agnieszka zauważyła swoją ukochaną babcię Dziunię, siedzącą w fotelu.
- Babciu, Przecież tak lubiłaś ten zegar, dlaczego go oddajesz? - zapytała.
- Widzisz Agnieszko, za długo stał u mnie. Najwyższy czas, by zmienił właściciela. On lubi zmiany! Pamiętaj, to niezwykły zegar - odpowiedziała babcia.
- Co to znaczy "niezwykły"? - zdziwiła się Agnieszka.
- Niezwykły znaczy niezwykły - krótko stwierdziła babcia Dziunia.
Wieczorem, kiedy wszyscy szykowali się do snu, Agnieszka poszła powiedzieć "dobranoc" nowemu lokatorowi.
- Mam nadzieję, że dobrze ci będzie u nas. Nie wierzę wprawdzie w twoją niezwykłość, ale cieszę się, że będziemy razem mieszkać. Dobranoc!
- Tik-tak, tik-tak - odpowiedział zegar.
Agnieszka położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć. W domu było ciemno i cicho. Z sąsiedniego pokoju dochodziło tykanie zegara, ale nie było to zwykłe tykanie.
- Tik-tak, tik-tak, jaki jest przygody smak? Dzisiaj świat czarowny poznasz i niezwykłych wrażeń doznasz. Tik-tak, tik-tak.Zegar mówił do niej! Cichutko wstała z łóżka i wyszła z pokoju. Zegar stał na swoim miejscu, ale wyglądał jakoś inaczej niż zwykle. Nie był już starym, nieco zniszczonym ulubieńcem babuni. Pachniał świeżym drewnem, a w dodatku otaczało go dziwne, srebrzyste światło. Na samej górze siedziała Kukułka i gładziła dziobkiem swoje piórka.
- Wszystko jest możliwe - odpowiedziała Kukułka i sfrunęła na dół.
- Podejdź tu i złap mnie za ogon.
Agnieszka posłusznie chwyciła piórka Kukułki i w tym momencie poczuła, że staje się lekka i maleńka, jak mrówka. Kukułka posadziła ją na dużej wskazówce zegara.
- A teraz wybierzemy się do Krainy Snów, dobrze? - zapytała.
- Dobrze - odpowiedziała zdumiona dziewczynka.
W tym momencie poczuła, że wskazówka zegara zaczyna poruszać się coraz prędzej. Agnieszka miała wrażenie, że płynie gdzieś daleko, a fale kołyszą ją leciutko. Przymknęła oczy. Kiedy je otworzyła, ujrzała wokół siebie tysiące łódek. Wszystkie one, przezroczyste i lekkie, przybrane srebrzystymi gwiazdkami, płynęły poprzez ogromne jezioro. Siedzieli w nich ludzie oraz maleńkie, delikatne wróżki, o motylich skrzydłach. Kukułka, która wraz z Agnieszką usiadła w jednej z łódek, powiedziała:
- To Wróżki Snu. Kiedy zasypiasz, siadają na twojej poduszce i cichutko nucą senne piosenki. Potem zabierają cię w podróż łódką. To jezioro zwane jest Jeziorem Snów. Zaraz przybijemy do Wyspy Marzeń Sennych.
Agnieszka popatrzyła przed siebie. "Przedziwna wyspa" - pomyślała. Rzeczywiście. Było tam wszystko - słoneczna plaża, kwitnące sady, deszcz, burza, a nawet śniegowe zaspy. Łódka w której siedziała Agnieszka, zatrzymała się w pobliżu słonecznej plaży. Dzieci kąpały się w jeziorze, budowały zamki z piasku, grały w piłkę.
- Chodźmy - szepnęła Kukułka do ucha Agnieszki, która oczarowana patrzyła na zmienną pogodę. Kawałek dalej, za plażą, padał deszcz. Senne wróżki, z maleńkimi tęczowymi parasolkami, tańczyły wśród deszczowych kropelek. W kałużach kumkały żaby, a dzieci brodziły w strumieniach wody.
- Ojej! Tam pada śnieg! - krzyknęła zadziwiona dziewczynka.
Ale co to? Na lodowisku, wśród gromady dzieci, ujrzała Agnieszka Ankę, tę samą, która powiedziała jej dziś rano - "kto ma w nogach, nie ma w głowie".
- Anka marzy o tym, by jeździć tak dobrze jak ty. Jej Senna Wróżka spełniła to marzenie. Śni teraz, że mknie po lodzie, wykręca piruety, skacze - powiedziała Kukułka.
- Ach, to z zazdrości tak mi dokucza. Wiem co zrobię, kiedy wrócę do szkoły. Ponieważ potrafię mknąć po lodzie jak nikt inny, pomogę Ani. Wkrótce razem będziemy wykręcać piruety!
- Chodźmy dalej - przerwała jej Kukułka. - Przed nami Pałac Snów.
- Jaki dziwny! - wykrzyknęła Agnieszka.
Pałac zbudowany był z puchowych pierzynek i poduszek, otaczała go fosa wypełniona gwiaździstą wodą. Nad fosą unosiły się puszyste chmurki, niektóre puste, na innych siedziały dzieci. Agnieszka zwinnie wskoczyła na chmurkę, która podpłynęła w jej stronę. Chmurka niosła ją w stronę pałacu. Dopiero teraz dziewczynka zauważyła, że na powierzchni wody, która otaczała Pałac Snów unoszą się kawałki pierza.
- Co to? Skąd one się biorą? – zapytała zdumiona. Odpowiedziała jej jedna z Sennych Wróżek, która nie wiadomo jakim sposobem znalazła się tuż obok niej, na tej samej chmurce.
- Ach, to nasza zmora! Od kilku tygodni musimy wybierać pierze z wody. Pytasz skąd on? Puchowe poduszki, te, z których zbudowane są ściany pałacu pękają. Dlaczego? Nikt nie wie.
- Mogłybyśmy dotknąć jednej z nich? – zapytała Agnieszka.
- Oczywiście – odpowiedziała Senna Wróżka.
Tak pokierowała chmurką, że już po chwili mogły sięgnąć ściany Pałacu. Agnieszka wyciągnęła rękę i pochwyciła jedną z poduszek. Pierze posypało się niczym śnieg.
- Ach, kto tak szyje! – zawołała z dezaprobatą Agnieszka. – Te nitki ledwo się trzymają!
Wróżka popatrzyła na poduszkę, na nitkę i pokręciła głową.
- Nie znam się na tym. Szycie to nie nasza sprawa. Zajmuje się tym pałacowy krawiec, ale on ostatnio choruje i musi prosić o pomoc swego siostrzeńca, roztrzepanego Czupurniaka. Czupurniak, to nasz najlepszy komik! Potrafi rozbawić każde dziecko, gdy tylko wejdzie do jego snu. Niestety, krawiec z niego żaden – odpowiedziała ze smutną miną.
- Spróbuję to poprawić. Babcia nauczyła mnie szyć, choć ja mocno protestowałam. „Babciu, po co
to komu w dzisiejszych czasach? Zniszczy się, kupimy nowe. Szyć? Igłą z nitką machać? Toż koleżanki mnie wyśmieją!” – tak mówiłam. A babcia na to: „Czasy są dziś takie, jutro inne. Wyrzucać gdy można naprawić? To marnotrawstwo. Nigdy nie wiadomo co się w życiu przyda, zapamiętaj”. I nauczyłam się. Dajcie mi tylko nie za dużą igłę i mocne nici, a zobaczycie, że wasze poduszki posłużą wam jeszcze długo, oj długo.
Agnieszka dostała i igłę, i nici. Raz dwa wzięła się do szycia. Szło jej nad wyraz dobrze i szybko. Poduszki śmigały w kółko ze ściany pałacu do jej rąk i z powrotem. Po prostu jak we śnie... . Wkrótce naprawiła wszystkie poduszki, które tego wymagały. Klasnęła w dłonie i zawołała:
- Skończyłam! Teraz nie wypadnie z nich nawet najmniejszy puszek!
Senne Wróżki otoczyły ją kołem. - Jak mamy ci dziękować? – pytały jedna przez drugą. – Jak się odwdzięczyć?
- Pięknymi snami! – z uśmiechem odpowiedziała dziewczynka, sadowiąc się na nowej chmurce.I nagle usłyszała bicie zegara. Chmurka zawirowała, a Agnieszka zamknęła oczy. Kiedy je otworzyła, ujrzała swój pokój i swoje łóżko.
- Czyżby mi się to wszystko śniło? - zapytała głośno.
- To nie sen - odpowiedziała Kukułka, która siedziała obok niej. - Teraz połóż się i śpij. Przecież jutro musisz iść do szkoły. Spotkamy się wieczorem. Dobranoc.
Bardzo dobry, oryginalny pomysł na bajkę. Coś mi jednak zgrzyta... Wydaje mi się, że to jedynie kwestia kosmetycznego wygładzenia tekstu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nivejko, bardzo cenię sobie Twoje spostrzeżenia. W wolnej chwili wnikliwie poprawię. Dzięki
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję za zaproszenie do odpowiedzi na pytania o 5 rzeczy, które zmieniły moje życie. :) Dziękuję. Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuń