poniedziałek, 21 czerwca 2010

Podarunek babci Dziuni - c.d.

Następnego dnia nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Agnieszka kilkakrotnie wchodziła do dużego pokoju, przyglądała się zegarowi, czekała na kukanie Kukułki. Nic! Ten sam stary, babciny zegar. Wieczorem nie mogła zasnąć. Wreszcie usłyszała znajome: - Tik-tak, tik-tak, jaki jest przygody smak? Dzisiaj świat czarowny poznasz i niezwykłych wrażeń doznasz. Tik-tak.

Dziewczynka zerwała się z łóżka, a ponieważ była bardzo przejęta, zapomniała o zamkniętych drzwiach swojego pokoju. Aż jej pociemniało w oczach, gdy z impetem uderzyła w szybę. Zamarła w bezruchu. Czy nikogo nie obudził dźwięk dygoczącej szyby? Uff! Cały dom chrapał beztrosko. A zegar? Znów był piękny, pachnący i cały lśniący, jak poprzedniej nocy.
- Chodź, dziś czeka cię podróż do Krainy Baśni! - dźwięcznym głosem wyszeptała Kukułka. Siedziała sobie na wskazówce zegara i czekała na Agnieszkę. Dziewczynka chwyciła ją za ogon i ponownie stała się maleńka jak okruszek. Wskazówka zegara zaczęła krążyć jak szalona. Agnieszka przymknęła oczy. Nagle usłyszała śpiew ptaków i poczuła zapach igliwia. Otworzyła oczy. Była w lesie, na polanie. Spojrzała w górę, na niebo pełne gwiazd i księżyc jak rogalik. "Niebo jak z bajki" - pomyślała.
- Jesteśmy w baśniowym lesie - wyjaśniła Kukułka.
Na samym środku polany płonęło ognisko, a wokół niego siedziało parę osób.
- Chodź, ogrzej się - zaproponowała Agnieszce mała dziewczynka, ubrana w czerwony płaszczyk i czerwoną czapeczkę.

Agnieszka usiadła obok Czerwonego Kapturka, bo oczywiście ta mała dziewczynka tak miała na imię. Czerwony Kapturek dyskutował głośno z Wilkiem. Wilk, ogromny szary zwierz, trzymał w łapie kijek, na który nadział właśnie kiełbaskę i piekł ją w ogniu.
- Nie, nie masz racji. W leśnych zawodach muszą startować zające i to w specjalnie na tę okazję uszytych kostiumach! Przygotowałam już wykrój, potrzebny tylko krawiec.
- Dobra, niech będzie. Wpadnę do ciebie jutro, wezmę wykroje i zaniosę pajączkom. One zajmą się szyciem - odpowiedział Wilk.
Agnieszka ze zdumieniem przysłuchiwała się tej rozmowie.
- Przecież Wilk chciał zjeść Czerwonego Kapturka i wcale nie żywił wobec niego przyjacielskich uczuć - stwierdziła.
- Tak, w bajce tak było, ale w prywatnym życiu są przyjaciółmi - powiedziała Kukułka i zaraz dodała. - Zobacz, tam idzie Śnieżka. Straszny z niej zarozumialec. Kocha tylko siebie i nikomu nigdy nie pomaga.

Do ogniska podeszła Królewna Śnieżka. Była bardzo ładna. Miała długie, czarne, lśniące włosy, białą jak śnieg cerę i duże, ciemne oczy. W ręku trzymała zaczarowane lusterko.
- Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie? - zapytała słodkim głosem, nie odrywając wzroku od swojego zwierciadełka.
- Ty Śnieżko jesteś najpiękniejsza, ale przestań już mnie dręczyć! W kółko to powtarzam, mam dosyć. Wolę już rozmawiać z twoją macochą, wiedźmą. Ona przynajmniej daje mi odpocząć i nie pyta bez przerwy o swoją urodę.
- Ach macocha, gdzie jej do mnie. Jest taka nieśmiała, bidulka - powiedziawszy to Śnieżka z pogardą wydęła usteczka.

W tym momencie na polanę wbiegła gromada Krasnoludków.
- Ach, to urwisy, ciągle psocą. A najgorszy ten Nieśmiałek. Ale poza tym są kochani. Zobacz, ciągną za sobą macochę Śnieżki - wyjaśniała Agnieszce Kukułka.- Bardzo ją lubią i nazywają Ciotunią. To taka skromna i cicha osoba.
- Hej, będziemy skakać przez ogień. Ciotuniu, usiądź tutaj, tu ci będzie wygodnie - zadecydował Gburek.
Krasnoludki zaczęły harce wokół ogniska. Polana powoli zapełniała się postaciami. Przyszła Sierotka Marysia, z deskorolką pod pachą, za nią Kot w butach.
- Bolą mnie nogi. Muszę poprosić szewca, żeby zrobił mi nowe buty, bo te są już za małe. Chyba urosłem - głośno powiedział Kot.
- Nie urosłeś, tylko przytyłeś. Jesteś wstrętnym żarłokiem i powoli zaczynasz przypominać wielką bryłę tłuszczu! – stwierdziła z obrzydzeniem Śnieżka.
- A ty, Śnieżko, niedługo pękniesz ze złości - odpowiedział Królewnie Kot.
- To raczej ty pękniesz, ale z obżarstwa!
- Przestańcie się kłócić! Zobaczcie, mamy gościa - skarciła ich Śpiąca Królewna i zaraz ziewnęła. Zresztą ziewała cały czas twierdząc, że sto lat, to zbyt krótko żeby się porządnie wyspać.
- Och, człowiek. W dodatku dziewczynka - wykrzyknęła Śnieżka. - Pewno wielbicielka bajek. Chyba założę fan-club Śnieżki. Co ty na to? - zwróciła się do Agnieszki.
- Proszę bardzo, ale nie licz na mój udział.
Śnieżka wzruszyła ramionami i obrażona oddaliła się w kierunku swojej chatki w lesie. Nie, nie mieszkała z Krasnoludkami. Nie wytrzymałyby z nią ani minuty. A na polanie pojawiały się coraz to nowe bajkowe postacie. Agnieszka rozpoznała większość z nich, ale nie wszystkie.
"Cóż, nie znam przecież wszystkich bajek - pomyślała. - Tyle ich na świecie".
Agnieszka poczuła, że ktoś delikatnie dotyka jej ramienia. Odwróciła się. To był Czerwony Kapturek.
- Czy, czy mogę poprosić cię o przysługę? – zapytał nieco zmieszany.
- Tak, oczywiście – odpowiedziała Agnieszka i uśmiechnęła się.
- Widzisz... – zaczął nieśmiało Czerwony Kapturek, - jutro odbędą się w naszym lesie Leśne Zawody. To wielkie święto! Co roku przybywają setki bajkowych zawodników, by walczyć o laur Krainy Baśni. Przygotowania do tej uroczystości zaczynają się dużo, dużo wcześniej. Mieszkańcy naszego lasu zawsze odpowiedzialni byli za dekorację drzew. Co roku mamy inny wystrój. Tym razem postanowiliśmy, że będą to świeże storczyki. Najwcześniej można je zawiesić w noc poprzedzającą całą imprezę, bo inaczej zwiędną. Wilk, krasnoludki i ja mieliśmy się tym zająć. I co się okazało? Wilk nie może, bo babcia zachorowała i ktoś musi zawieźć ją do lekarza, a potem zapakować do łóżka i podać lekarstwo. Dlaczego akurat on? Bo jest najlepszym opiekunem pod słońcem! – Kapturek westchnął, poprawił czapeczkę, która zjechała mu na oczy i kontynuował: - Z kolei krasnale..., cóż, musisz wiedzieć, że to zapaleni tancerze. Od dawna tańczą hip-hop, ćwiczą zaciekle marząc o występie przed szerszą publicznością. Uważam, że są naprawdę niezłe! I teraz dostały niepowtarzalną szansę! Wczoraj zadzwonił reżyser nowego programu You Can Pląs, by zaproponować im udział w dzisiejszym, wieczornym show. Początkowo nie zgodziły się, gdyż nie chciały zostawić mnie samej z dekorowaniem lasu, ale zapewniłam je, że sobie poradzę. One muszą tam wystąpić! Może dzięki temu spełnią się ich najskrytsze marzenia? Kto wie? Teraz rozumiesz – Czerwony Kapturek zakończył swój wywód.
- Tak, ale co mogę dla ciebie zrobić? – zapytała Agnieszka.
- Nooo, pomóc w dekorowaniu - odpowiedział Kapturek. - To nie będzie trudne - dodał zaraz.
- Elfy rozwieszą drabinki na drzewach i przyczepią kwiaty na szczytach drzew. My zajmiemy się niższym poziomem.
Kapturek uśmiechnął się i spojrzał Agnieszce w oczy. Dziewczynka chwyciła go za rękę.
- Ależ oczywiście – odpowiedziała pospiesznie. - Postaram się być najlepszym pomocnikiem, jak Kraina Baśni długa i szeroka!
Rozradowany Czerwony Kapturek klasnął w dłonie.
- Chodźmy więc po koszyczki ze storczykami! – powiedział.

Agnieszka otrzymała od Elfów śliczny wiklinowy koszyczek, napełniony różnobarwnymi storczykami. Kapturek wręczył jej srebrną szarfę, by mogła zawiesić go na ramieniu oraz małą latarkę. Gdy dziewczynka obejrzała ją dokładnie zauważyła, że zamiast żarówki w środku usadowiły się maleńkie świetliki. Teraz mogli już rozpocząć swoją pracę. Agnieszka obawiała się, że nie zdążą. Las był przecież pełen wysokich drzew! Jednak przy pomocy Elfów robota szła nadzwyczaj sprawnie. Właściwie była to czysta przyjemność. Elfy sypały żarcikami, śpiewały piosenki, fikały koziołki w powietrzu. Agnieszka przyglądała się im z podziwem. „Mimo wszystko to dziwne” – pomyślała. – Ledwo zaczęliśmy, a już większość drzew mieni się storczykowymi kolorami”.

- Bo to Kraina Baśni – usłyszała nagle, tuż nad uchem. To był głos Kukułki. – Tutaj wszystko jest możliwe. Chodźmy, na nas już czas!

I znowu te dziwne wirowanie, a w oddali bicie zegara. Bach! Agnieszka poczuła pod plecami miękką kołderkę i od razu zorientowała się, że wylądowała we własnym łóżku. Cały dom oddychał spokojnie, pogrążony w głębokim śnie.
- Pa, dobranoc! - Kukułka pomachała Agnieszce skrzydełkiem i odleciała w kierunku zegara. Dziewczynka, znużona podróżą, szybko zasnęła. Gdy przebudziła się rano, ze zdumieniem dostrzegła na poduszce malutki storczyk. „To nie był sen, o nie! – pomyślała uradowana. – Byłam w Krainie Baśni!!!

5 komentarzy:

  1. Aniu, prima. Wciąż wierzę, że zdołasz zainteresować jakiegoś wydawcę swoimi tekstami. A to zdjęcie jest Twojego autorstwa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Smocze? Cóż, nie spotkałam jeszcze, poza baśniami... . Może jutro, przy okazji szukania kwiatu paproci??? Drugie owszem - wystawa lalek, które występowały w scenicznych realizacjach baśni Andersena.:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może można czymś odwrócic uwagę tego smoka? Może lubi krówki? ;) Wygląda, jakby strzegł kwiatu paproci :/ I wygląda, że jest raczej zły :/
    Rzeczywiście extra ta bajka :)

    OdpowiedzUsuń