środa, 29 września 2010

MONOLOG

Zapraszam do lektury mojego mikro-opowiadania-monologu:

W kafejce, w centrum miasta, siedzą dwie kobiety - matka i córka.
       
Przyjemnie tu, takie sympatyczne kolorki na ścianach i ta muzyczka (chwila milczenia). Chcesz jeszcze herbaty? Nie, nie zapomniałam, że nie przepadasz za herbatą. Tak, wiem, nie zaprosiłam cię tu, by rozmawiać o herbacie. Mamo, nie odpowiadałaś na moje listy, telefon w twoim mieszkaniu milczał jak zaklęty. I nic dziwnego, skoro już tam nie mieszkasz, a dom stoi pusty. Nie potrafiłam się z tobą skontaktować. Dopiero Renata podała mi numer twojej komórki.


Nie, nie, nie. Nie zostawiłam cię na pastwę choroby i bezdusznych ludzi. Dlaczego nie chcesz zrozumieć, jak ważny był ten wyjazd ? Tyle czasu czekałam na tę propozycję. Czekałam aż dzieci urosną i będę mogła je zostawić same w kraju, czekałam aż szef mnie doceni, czekałam ... . To bez sensu! Nie słuchasz mnie, jak zwykle zresztą. Zawsze tylko mówiłaś, i mówiłaś, i mówiłaś. Nigdy nie interesowało cię, co MY mamy do powiedzenia. Wiem, poświęciłaś dla nas wszystko – dla mnie i dla Grześka. I dlatego on wyprowadził się tak daleko, a jedyny znak życia, jaki daje, to kartki na święta. Ja też jestem wyrodnym dzieckiem, niewdzięcznym i bez serca. Ty sobie żyły wypruwałaś, prałaś zasrane pieluchy – a nie było wówczas pampersów, - karmiłaś, nocy nie przesypiałaś i tak dalej, i tak dalej. Po prostu normalne życie normalnej matki. A teraz proszę cię, wysłuchaj mnie, raz w życiu wysłuchaj kogoś innego! Zrozum, że ja też mam jakieś racje, pragnienia. Wiem, twój stan był krytyczny, ale miałaś pielęgniarkę na okrągło, opiekę o jakiej marzy niejeden chory, lekarza na każde zawołanie i panią Asię, która doglądała wszystkiego. Nie mogłam zostać, rozumiesz, nie mogłam. Ten wyjazd tyle dla mnie znaczył, dla mojej pracy, dla mnie samej! Zgoda, w tym momencie myślałam o sobie. A czy nie mam prawa? Chyba każdy czasami powinien zadbać o siebie, o to, co dla niego bardzo ważne … . Czy to nienormalne?? Oczekujesz od dzieci poświecenia, ponieważ ty się dla nich poświęciłaś? Po to się wychowuje dzieci? Nie, nie zgadzam się z tym. Dzieci nie są zdolne do takich poświęceń wobec rodziców, jak matki i ojcowie wobec własnych dzieci. I nie ma w tym nic złego! Nie można oczekiwać, że synowie i córki oddadzą nam to, co otrzymali od nas. Przynajmniej nie mamy do tego prawa. Tak, tak właśnie uważam. Mam nadzieję, że nie zmienię zdania i nie będę żądała od moich dzieci zapłaty za to, co dla nich zrobiłam. Ale czy to oznacza, że nic nas nie łączy – mnie i ciebie? Że skoro wyjechałam w czasie twojej ciężkiej choroby bardzo daleko i na długo, zostawiając cię pod doskonałą opieką, czy to znaczy, że cię nie kocham?! Ja tylko miałam nadzieję, że mnie zrozumiesz, bo przecież wiesz, dlaczego wyjechałam. Czy mogę jeszcze liczyć na zrozumienie – szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu?

To co, może chcesz kawy? Zamówię... .

3 komentarze:

  1. Usprawiedliwienie słowne. zawsze jest jakieś ale, którym staramy się umotywować słuszność swojego postępowania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie napisane. Skłania do zastanowienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj przydałoby się gdyby niektóre matki to przeczytały...


    p.s. prośba techniczna: nie mam zbyt wiele czasu i wpisywanie tych zawijasów w ramach komentarza kradnie mi go jeszcze bardziej. Wyrzuć ten antyspam jeszcze dziś! pliiiis! :)

    OdpowiedzUsuń