Pod namiotem też nocowaliśmy, a jakże. W Normandii. Nowy sprzęt wymaga, by czasem pomyśleć ciut dłużej niż chwilę, jak to diabelstwo poskładać, skoro wcześniej rozłożyć się dało... :-)
Po prostu fascynujące to składanie namiotu ;-)
Za chwilę, jak już uporamy się z namiotem, ruszymy dalej, do Bretanii.
Poniżej średniowieczne, urocze miasteczko Dinan.
Przesympatyczna Bretonka, w charakterystycznym stroju.
Piękne są wspomnienia z wakacji, ja też przynajmniej raz w tygodniu przeglądam zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA składanie takieeeego namiotu to naprawdę wyzwanie! :)))
pozdrowienia!
Dobrze wrócić, choćby wspomnieniami:)
OdpowiedzUsuńale macie naaamiot!!! (-zazdrość w oczach)
OdpowiedzUsuń-właścicielka brązowo-sraczkowatego PRL-owskiego cuda (na wyposażeniu kuchenka palnikowa, na denaturat...)
pozdrowienia jesienne ślę :)
Choćby i pod gołym niebem, tyko kochane lato wróć! No super podróż (ale to dobrze wiesz) :)
OdpowiedzUsuńto musiały być super wakacje! :)
OdpowiedzUsuń