sobota, 7 sierpnia 2010

Wakacyjne podróże - kolejny dzień

Dzień trzeci - Belgia, Brugia
Z Berlina ruszyliśmy do Belgii, jako miejsce docelowe wybierając B... - nie, nie Brukselę, ale Brugię zwaną "Flamandzką Wenecją".

 
Nocowaliśy w hotelu którego... prawie nie było (budynek w budowie, rozkopane co się da, wejście po schodach, żadnych, panie, luksusów typu parking). Biegaliśmy wokół niego 40 minut, aż w końcu, gdzieś tam, w kącie zamajaczył malutki znaczek ETAP!!). Bliziutko dworca. Poniżej - przed dworcem, widok na codzienny środek lokomocji Belgijczyków.



Belgia, to oczywiście czekolada! Różnosmaczna, różnobarwna, różnokształtna, różnista, różnistowata... . Pożerałam ją oczami, ugryzłam kawałeczek... . Cóż, wolę obrazy, o smaki pytajcie moją rodzinkę :-)



Prawie Wenecja ...





Brugia jest znana od XVII wieku z koronek brabanckich wytwarzanych metodą klockową.
Koronczarki wyczarowują arcydzieła! "Ochałyśmy i achałaśmy" w każdym sklepiku.


Ta pani prosi: "nie przeszkadzajcie mi w pracy". Podeszłyśmy na paluszkach, stanęłyśmy cichuteńko, pełne podziwu dla mrówczej wręcz roboty.


Kasik wszędzie znajdzie przyjaciół ;-)

Ciąg dalszy nastąpi.

4 komentarze:

  1. Wakacje marzeń. W ruchu jednostajnie przyspieszonym. Krajobrazy zmienne z tendencją do cudnych:)

    OdpowiedzUsuń
  2. look at those beautiful desserts! : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wakacje :) śliczne widoki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :-) :-) Fajnie znów posłuchać o podróżowaniu :-)

    OdpowiedzUsuń