Przez cały dzień nie mogła o niczym innym myśleć, tylko o nocnych wyprawach. Wieczorem natomiast nakłaniała całą rodzinę, by jak najszybciej położyła się spać.
- A cóż się tobie stało? - pytali zdumieni rodzice i jak na złość oglądali telewizję. Dopiero około jedenastej poszli spać. Tik-tak, tik-tak, jaki jest przygody smak? Dzisiaj świat czarowny poznasz i niezwykłych wrażeń doznasz. Tik-tak, tik-tak. Agnieszka bez wahania chwyciła ogonek Kukułki. Wiedziała, że zaraz stanie się maleńka i wraz ze wskazówką magicznego zegara zacznie krążyć, krążyć... . Wystarczy tylko przymknąć oczy. Już po chwili otoczył ją delikatny zapach, a uszy napełniły się muzyką. Uniosła powieki. Nie, tak cudnego miejsca jeszcze nie widziała. Wszędzie dostrzegała dużo kolorowych kwiatów i lśniących kropli rosy, w których przeglądało się słońce. A na kwiatach siedziały maleńkie, prawie przezroczyste postacie: dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Trzepotały delikatnymi skrzydełkami i uśmiechały się do dziewczynki.
- Wróżki, to wróżki – wyszeptała Agnieszce do ucha Kukułka. I zaraz odleciała.
Jedna z wróżek, ubrana w brązową tunikę, przemówiła do dziewczynki: - Witaj w naszym Królestwie. Właśnie tutaj mieszkają wróżki. Oto: Różowa, Niebieski, Żółta i ja, Brązowy.
Zdumiona i oczarowana Agnieszka wodziła oczami dookoła. W końcu zapytała:
- Czy wróżka może być chłopcem?
- Oczywiście – odpowiedział Brązowy.
- Nie wiedziałam... . Po chwili dodała: - To nie do wiary! Jak tu pięknie! Tyle kolorowych kwiatów! Wszystko lśni i cudnie pachnie! Wciągnęła zapach nosem: -Musicie być bardzo szczęśliwe!
Różowa, która przyglądała się Agnieszce w milczeniu, uśmiechnęła się i potwierdziła: - Tak, masz rację. Ale... – zawahała się na moment, potem westchnęła i kontynuowała: - niestety, kłopoty nas nie omijają. Właśnie dlatego zaprosiłyśmy cię do nas. Kochamy dzieci i chcemy, by interesowały się naszym światem. Jednak do naszego Magicznego Wróżkowego Królestwa wejść nie mogą. Tylko w wyjątkowych sytuacjach odstępujemy od tej zasady.
Agnieszka aż poczerwieniała z wrażenia: - Dlaczego mnie wybrałyście? O co chodzi?
- Dobrze wiesz, że wróżki kochają kwiaty, - spokojnie wyjaśniała Różowa- potrzebujemy ich, a one potrzebują nas. Opiekujemy się nimi. To dla nich zatrzymujemy promienie słoneczne i przechowujemy je w specjalnych szklanych kulach. Na wszystkie kwiaty sypiemy nasz magiczny wróżkowy pyłek. Jesteśmy szczęśliwe, gdy kwiaty pięknieją z każdym dniem, kiedy są kolorowe i lśniące. A one odwdzięczają się nam. Z kwiatowych płatków szyjemy nasze ubranka.
- I czapeczki – dodał Brązowy
- A łodyżki kwiatów są dobrym materiałem do wyrobu strzał i łuków. Miodzio! – dorzucił Niebieski. Brązowy klasnął w dłonie i głośno powiedział: - Nie zapomnij o makach – nie ma tenisa bez piłeczek z ziaren maku!
Żółta rozmarzyła się: - I oczywiście makijaż - powiedziała. - Wiesz, szminki, błyszczyki, cienie do powiek... .
Brązowy i Niebieski zachichotali: - Pewnie, pewnie. Kremiki, smarowidła, mazidła i inne takie, a wszystko po to, by wyglądać jak modelka. Brązowy przybrał sztuczną pozę, uśmiechnął się nieco złośliwie i zaczął defilować wokół Agnieszki, dziwacznie machając nogami, niby to naśladując modelkę na wybiegu, podczas pokazu mody. Żółta nadąsała się i powiedziała: - Bardzo śmieszne, boki zrywać... .
Przerwała im Różowa. Machnęła ręką i zwróciła się do Agnieszki: - Jakiś czas temu zauważyłyśmy, że coś niedobrego zaczęło się dziać. Kiedy lecimy ponad łąką, kichamy, prychamy. Niektóre z nas czują się tak chore, że nie mogą opiekować się kwiatami.
- Może to alergia? – zapytała Agnieszka.
Brązowy roześmiał się: - Cha, cha, cha. Wróżki mają alergię na kwiaty. Toż to bzdura! Aaaa psik!!!!
- Na zdrowie! – zakrzyknęli chóralnie wszyscy.
Brązowy zawstydził się i cichutko odpowiedział: - Dzięki.
Po chwili mruknął do siebie: - Może, może Agnieszka ma rację.
Agnieszka zamyśliła się.
- A wasz magiczny pyłek nie pomaga? – spytała.
- Niestety nie. Próbowałyśmy posypywać nim kwiaty, używałyśmy magicznych różdżek. Wszystko na nic – kichaniu nie ma końca – odpowiedziała Różowa.
- Chodź ze mną! - poprosił Niebieski i wziął Agnieszkę za rękę. Zaprowadził ją na skraj ogrodu. Wskazując jeden z więdnących kwiatów powiedział: - Spójrz na ten kwiat! On umiera!
Agnieszka przyjrzała się biednej roślince. Smutne płatki, w nijakim kolorze zwisały smętnie, a szare listki, beż życia, nie miały siły zazielenić się jak zwykle - O nie, nie możemy na to pozwolić! – zawołała przerażona.
Żółta odpowiedziała jej: - Nasz piękny świat jest w wielkim niebezpieczeństwie. Grozi mu katastrofa! W tej sytuacji pomóc może tylko ktoś spoza naszego magicznego królestwa. To stara wróżkowa zasada: „Magii magią nie uleczysz". Dlatego rozpoczęłyśmy poszukiwania.
Obserwujemy cię od dawna. Wiemy, że potrafisz godzinami przyglądać się małym roślinkom, konikowi polnemu czy mrówce. Potem biegniesz do domu, siadasz przed komputerem i w internecie szukasz wiadomości o chabrach, ziółkach, owadach. W Twoim pokoju jest mnóstwo zdjęć, a na nich łąka, kwiaty, zwierzęta! I zawsze jesteś zajęta, nie wiesz co to nuda!
Agnieszka skinęła głową.
- A co to nuda? – zapytała.
Żółta uśmiechnęła się: - Lepiej nie pytaj! Zresztą my też nie wiemy.
Zapadło milczenie. Przerwała je Żółta, mówiąc:
- Myślę, że Agnieszka ma rację – to alergia! Ona, jak sami wiemy, zna się dobrze na roślinach, kocha je i jako „nie-wróżka” może nam pomóc. Potem zwróciła się do Agnieszki: - Agnieszko kochana, ponieważ nie należysz do naszego magicznego świata, nasze kwiaty nie są dla ciebie groźne. Alergia – skąd, dlaczego, co się dzieje? Sprawdź to i ratuj nas!
- Spróbuję, ale najpierw musicie mi opowiedzieć coś więcej o swoim Królestwie – odpowiedziała dziewczynka.
- Nasz świat, nasze Królestwo, to czyste, krystaliczne powietrze – zaczęła Różowa. - Oddychasz nim, Aguś – czujesz?
Agnieszka głęboko wciągnęła powietrze, aż zakręciło się jej w głowie.
- Mmmm, tak. Cudooooowne – odpowiedziała.
Żółta kontynuowała swą opowieść: - Woda w rzekach, stawach i jeziorach jest przejrzysta. Spójrz! – wskazała na płynącą obok niewielką, lecz wartką rzeczkę. - Widać dno, muszelki, kamyczki. Pachnie zdrowiem. Tak było zawsze. Zanurz stopę, nie bój się!
Agnieszka zbliżyła się do rzeczki i ostrożnie zanurzyła stopy. Chłodna, miła woda.. . Co za rozkosz! Pochyliła się i wyłowiła coś maleńkiego z wody.
- Zobaczcie, znalazłam różową muszelkę... . I jeszcze jedną! I... o nie, to nie muszelka! Co to? Co to? Przykleiło się do mojej stopy. Ratunku! – Agnieszka ze wstrętem potrząsała całą nogą, ale owo „coś” tkwiło uparcie w okolicy kostki stopy. Niewątpliwie przywarło do niej na dobre. Nadbiegły wróżki i spokojnie pomogły Agnieszce oczyścić biedną stopę z zielono-burej mazi, co wcale nie było łatwe, ponieważ przerażona dziewczynka wierzgała jak koń. Gdy udało się wreszcie poskromić Agnieszkę i jej nogę, wszyscy usiedli na trawie. Agnieszka uparcie wycierała stopy chusteczką podaną przez jedną z wróżek. Pierwszy odezwał się Niebieski, nie kryjąc wcale niezadowolenia:
- Ha! Tak myślałem. Właśnie tego się obawiałem! Już nie tylko kwiaty, ale i nasza woda nie jest taka jak dawniej. Spójrzcie – wyraźnie widać kolorowe smugi, coś, czego nigdy w naszych strumieniach nie było! Ryby przed nimi uciekają, a wodne rośliny zmieniają barwę. Agnieszka przerwała maltretowanie własnej stopy i zdecydowanym głosem oznajmiła:
- Musimy poznać przyczynę tych wszystkich złych zmian. Nie ma na co czekać. Do dzieła! Wstała, wyprostowała się jak struna i zapytała: - Gdzie biorą swój początek wasze rzeki i strumienie? Zaprowadźcie mnie do źródeł!
Jak miło piękną baśń poczytać...
OdpowiedzUsuń